Gdy spotkaliśmy się przed trzema laty, igrzyska były jej marzeniem. Na prawej ręce nosiła bransoletkę z wygrawerowanymi olimpijskimi kółkami. – Przypomina o celu, jaki sobie postawiłam – przyznawała.
– Wciąż ją noszę! – mówi po trzech latach Zuza Czapska, pochodząca z Warszawy 23-letnia narciarka alpejska, która spełnia właśnie sen i szykuje się do startu w Pekinie. – Nasz lot został przełożony o kilka godzin. Na szczęście dla mnie, bo mam mnóstwo rzeczy i muszę się przepakować.
Ze sportsmenką rozmawialiśmy w środę, w dniu wylotu reprezentacji Polski na zimowe igrzyska. Kadrę narciarzy alpejskich tworzy sześcioro zawodników: Hanna Zięba, Maryna Gąsienica-Daniel, Magdalena Łuczak, Zuzanna Czapska, Michał Jasiczek i Paweł Pyjas.
Czapska znalazła się w tym gronie dzięki świetnemu występowi w styczniowych mistrzostwach Polski na Szafranówce. W Szczawnicy warszawianka zdobyła złoto w slalomie i slalomie równoległym. – Mam potwierdzenie, że jadę! Może za niedługo się rozpłaczę, ale teraz nie chcę się stresować, tylko delektować – mówiła reprezentantka WKN Warszawa tuż po olimpijskiej kwalifikacji.
Jak doszło do tego, że na szczyt przebiła się wychowana nie w górach, a Podkowie Leśnej Czapska?
Zuza na sport była skazana. Zachęcili ją rodzice. Jej mama Joanna Staniszkis (radna Warszawy, córka prof. Jadwigi Staniszkis) biega, tata ćwiczył kolarstwo, a teraz bierze udział w ultramaratonach. Poznali się zresztą w klubie górskim. Na nartach jeździł też Jerzy Staniszkis, stryj znanej socjolog.
Zuzanna po raz pierwszy założyła narty, mając trzy lata. Niedługo później wystartowała w Koziołku Matołku, kultowych zawodach dla dzieci w Zakopanem. Ćwiczyła już wówczas w Warszawskim Klubie Narciarskim, który zajęcia dla dzieci organizuje na Górce Szczęśliwickiej - mierzącym 152 m.n.p.m. wzniesieniu usypanym w latach 50. z gruzów zniszczonej Warszawy.
Pierwsze zawody w stolicy - eliminacje Warszawskiej Ligi Szkolnej - mała Zuzia ukończyła na trzecim miejscu w kategorii Krasnale. A potem robiła postępy, odnosiła młodzieżowe sukcesy. Jako nastolatka przeniosła się do liceum sportowego w Szczyrku, teraz ponownie reprezentuje WKN.
I ciągle jej mało. – Uwielbiam czuć adrenalinę. Niedawno, podczas obozu w Nowej Zelandii, skoczyłam na bungee w 120-metrową przepaść. Najfajniejsze to przezwyciężać strach. Na nartach nie boję się prędkości, ale zjazdu, jadąc 150 km na godzinę po niemal pionowej ścianie, jeszcze nie próbowałam. Skupiam się na technicznych konkurencjach – slalomie specjalnym i gigancie. Na zjazdy będzie czas. Lindsey Vonn też zaczynała od konkurencji technicznych – mówiła przed trzema laty.
Była wówczas tuż po debiucie w Pucharze Świata w słoweńskim Mariborze. Start udał się w połowie, Zuzanna wypadła z trasy na wyślizganej trasie. Z czasem nabierała jednak doświadczenia, ale obiecującą karierę przerwała poważna kontuzja. W lecie 2020 r. podczas zgrupowania w Austrii Czapska upadła i zerwała więzadło krzyżowe przednie. Wtedy rozpoczął się żmudny proces powrotu.
– Ominął mnie cały sezon. Nie mogłam zbierać doświadczenia z Pucharu Europy czy Świata. Szkoda, bo przez to odczuwałam brak pewności siebie. W dwa miesiąca zaliczyłam tylko pięć startów, z czego trzy gigantowe w Pucharze Europy. Mało, aby się rozpędzić – mówi narciarka.
I dodaje: – Powrót był jednak płynny, bezproblemowy. A w czasie rehabilitacji znalazłam czas, by popracować nad nastawieniem psychicznym, ale i techniką. Starałam się wyeliminować złe nawyki, cały czas nad tym pracujemy.
Co będzie jej celem w Pekinie? – Super byłoby być w najlepszej trzydziestce w gigancie – namyśla się Zuza. – Ale nie chcę się skupiać tylko na miejscu. Jeśli wyjdzie, będzie super. Przede wszystkim chcę być usatysfakcjonowana z tego, że dałam z siebie wszystko. Jeśli będę spełniona po starcie, a wypadnę poza trzydziestkę, to nic nie szkodzi. I tak będę zadowolona – tłumaczy narciarka alpejska.
I na koniec dodaje: – Przed wylotem dostałam od rodziny naszyjnik. Jest złoty, z kółkami olimpijskimi i narciarzem. Na bransoletce noszę więc cel, a na szyi potwierdzenie, że to, czego dokonałam, dzieje się naprawdę.