Polka zaliczyła znakomity pierwszy przejazd w slalomie gigancie we włoskim Kronplatz zaliczanym do alpejskiego PŚ. Uzyskała czas 1:00.63. Maryna po pierwszym przejeździe zajmowała piąte miejsce, ale do prowadzącej Perty Vlhovej traciła zaledwie 0,65 sekundy. Była więc szansa nie tylko na pierwszą piątkę, ale nawet na podium. Do trzeciego miejsca traciła zaledwie 0,06 sekundy! Warto dodać, że Polka na skutek problemów technicznych została trochę przytrzymana na starcie, ale nie wytrąciło jej to z równowagi.
W drugiej rundzie Maryna popełniła jednak za dużo błędów na tej trudnej trasie. Zabrakło kilku czystych skrętów na górze i po swoim przejeździe była dopiero szósta. Uzyskała czas 1:04.32 w drugim przejeździe, a więc blisko cztery sekundy gorszy niż w pierwszym. Zawody wygrała Sara Hector przed Petrą Vlhovą i Tessą Worley. Polka skończyła zmagania na 10. pozycji.
- Wygl±da na to, że trasa pozostawiała nieco do życzenia. Dodatkowo, jak na moje oko, Maryna jechała dosyć asekuracyjnie. Bardzo mnie to cieszy, bo na tej trasie ryzyko kontuzji było bardzo duże. Niektórymi mocno trzęsło w trakcie przejazdu - mówi Sport.pl Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN.
Slalom gigant w Kronplatz to ostatnie zawody Maryny przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Dla wielu zawodniczek była to próba generalna, więc na włoskim stoku pojawiły się niemal wszystkie zawodniczki ze światowej czołówki. Walczyły też o miejsca w pierwszej grupie losowania numerów startowych (1-7). Na tym bardzo zależało Gąsienicy-Daniel, ale misja niestety nie powiodła się. Polka musiałaby dzisiaj być minimum druga i liczyć przy tym na słabsze występy innych. O tym, w jakich numerach startowych będą losowane zawodniczki decyduje ranking WCSL, w którym Polka jest teraz 10.
27-latka będzie zatem losowana w grupie numerów 8-15. Nie ma co ukrywać, że im wyżej, tym lepiej. - Jeśli wylosuje ósmy numer, to pół biedy. Gorzej, jak dopiero piętnasty. Maryna jednak jest na tyle mocna, że powinna poradzić sobie nawet z dalszym numerem. Zobaczymy też, jakie będą trasy w Chinach. Jeśli będą się dobrze trzymały, to numer będzie mniej ważny. Jeśli będą te warunki gorsze, to może nawet lepiej jechać w pierwszej rundzie z dalszym numerem, żeby potem w drugiej atakować z tyłu. Zresztą Maryna pokazała, że potrafi tak w Kranjskiej Gorze, gdzie przesunęła się z drugiej dziesiątki na szóstą lokatę - tłumaczy Winkiel. Być może naszej alpejce udałoby się znaleźć w najlepszej siódemce, gdyby nie absencja w jednych zawodach z powodu pozytywnego testu na obecność koronawirusa.
Kręcąca się wciąż w czołówce Gąsienica-Daniel daje nadzieje na znakomity wynik podczas igrzysk w Pekinie. - Faworytką do medalu nie jest, ale szanse ma. Myślę, że to jest najlepsze określenie. Jeżeli zdobędzie ten medal, to nikt nie będzie mógł mówić o sensacji. Jeśli go nie zdobędzie, to też nikt nie będzie mówił, że jest słabo - stwierdził sekretarz w PZN.
Zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie oficjalnie rozpoczną się 4 lutego. Najważniejszy start Maryny Gąsienicy-Daniel już trzy dni później. Wówczas Polka powalczy właśnie w slalomie gigancie.