Maryna G±sienica-Daniel mogła zdobyć medal M¦! "Było wyj±tkowo niesprawiedliwie". Farsa

- To jest norma, że jedna trasa jest szybsza, a druga wolniejsza. Ale tu było wyj±tkowo niesprawiedliwie - mówi Marcin Szafrański. Olimpijczyk, a obecnie komentator Eurosportu, tłumaczy specyfikę slalomu giganta równoległego. W tej konkurencji Maryna G±sienica-Daniel była bardzo blisko awansu do półfinału mistrzostw ¶wiata! Polka została sklasyfikowana na miejscach 5-8.

Maryna Gąsienica-Daniel to 27-latka, która po wielu sezonach walki dogoniła światową czołówkę. Tej zimy była 9. w Pucharze Świata w slalomie równoległym, a w klasycznych slalomach gigantach była m.in. 10. i trzy razy 11.

Zobacz wideo Maryna Gąsienica-Daniel jedyna taka alpejka w Polsce. "Panie prezesie, nie jeżdżę, by się bawić"

Na trwających MŚ w Cortinie d'Ampezzo Polka osiągnęła już dwa najlepsze rezultaty w karierze w zawodach takiej rangi. Na 12. miejscu ukończyła kombinację, a w równoległym gigancie została sklasyfikowana na miejscach 5-8.

Jednak mimo sukcesu Maryny czujemy niedosyt. Polka była świetna już w eliminacjach, gdzie na 52 startujące zawodniczki uzyskała czwarty wynik. A po wygraniu 1/8 finału znakomicie zaczęła też ćwierćfinał. W pierwszym przejeździe wyraźnie wyprzedziła Austriaczkę Katharinę Liensberger. W rewanżu lepsza okazała się późniejsza wicemistrzyni świata, ale nie ma pewności, czy rywalka Maryny byłaby szybsza, gdyby zasady były proste i polegały na zsumowaniu czasów obu przejazdów.

Widowisko ważniejsze od sprawiedliwości

- To jest norma, że jedna trasa jest szybsza, a druga wolniejsza. Ale tu było wyjątkowo niesprawiedliwie - mówi Marcin Szafrański. Były alpejczyk, olimpijczyk z igrzysk Albertville 1992 i Lillehammer 1994 potwierdza to, co widzieli wszyscy widzowie. Pecha miał ten, kto w pierwszym przejeździe jechał czerwoną, szybszą trasą, a w drugim - wolniejszą, niebiesk±. - Można powiedzieć, że przecież Maryna jechała i na tej, i na tej. Na pierwszej wygrała z zapasem maksymalnym, a na drugiej nie wystarczyło jej tej przewagi - mówi komentator Eurosportu.

Ale trzeba też powiedzieć, że zapas maksymalny jest niesprawiedliwy. Jadąc szybszą trasą, Maryna dotarła do mety pierwsza, a Liensberger straciła do niej na pewno więcej niż pół sekundy. Nie wiadomo, ile wynosiła strata Austriaczki, bo po pierwszym przejeździe po prostu nie może być różnicy więcej niż pół sekundy. Twórcy regulaminu uznali, że od sprawiedliwości ważniejsze są jak największe emocje dla widzów. W efekcie do drugiego przejazdu Liensberger wystartowała pół sekundy po Marynie, ale dogoniła Polkę i wpadła na metę o 0,45 s szybciej. Taki scenariusz oglądaliśmy w niemal każdej rywalizacji. Zbyt często decydowało szczęście i wygrywał ten, kto w drugim przejeździe zjeżdżał czerwoną trasą.

- Trudno powiedzieć czy Maryna byłaby górą, gdyby trafiła inaczej, ale na pewno trafiła źle. Z drugiej strony, żeby zdobyć mistrzostwo świata, to trzeba wygrywać wszystko, nie patrzeć, czy się trafiło dobrze, czy źle. I na tym skończmy, bo wynik jest doskonały, dawno takiego nie było. Jest się z czego cieszyć - mówi Szafrański.

Medal? "To się może zdarzyć"

Przed Maryną na tych MŚ jeszcze jej ulubiona konkurencja, czyli klasyczny gigant. - Dotychczasowe wyniki na pewno ją uskrzydlą. Jak jej siądzie ten gigant, to może być naprawdę bardzo dobrze. Głowę Maryna ma świetną, to widać po drugich przejazdach - mówi Szafrański.

Ma rację, na ostatnim Pucharze Świata przed mistrzostwami Polka w drugim przejeździe giganta miała najlepszy czas. Dzięki temu przesunęła się z miejsca 24. na 11.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.