Nareszcie ruszyły mistrzostwa ¶wiata w narciarstwie alpejskim w Cortinie d’Ampezzo (Włochy). Początkowo rywalizacja miała rozpocząć się w poniedziałek od superkombinacji kobiet (zjazd+slalom), ale start uniemożliwiły obfite opady śniegu. Później nad Cortinę d’Ampezzo nadciągnęła gęsta mgła i najlepsze zawodniczki i zawodnicy świata musieli czekać.
W czwartek warunki do jazdy były idealne: słońce, mróz, świetnie przygotowana trasa. Wykorzystała to Lara Gut-Behrami. 29-letnia Szwajcarka była faworytką, przejechała trasę supergiganta w czasie: 1:25.51 i potwierdziła świetną formę. Gut-Behrami wyprzedziła swoją rodaczkę Corinne Suter o 34 setne sekundy (1:25.85), trzecią Mikaelę Shiffrin z USA o 47 setnych (1:25.98).
- Miałam problemy w środkowej części trasy, ale na koniec dałam z siebie wszystko. Udało się! Jestem szczęśliwa, tym bardziej, że na podium stanę ze swoją przyjaciółką z reprezentacji - mówiła na gorąco Lara Gut-Behrami na antenie Eurosportu.
Dla Szwajcarki to pierwszy tytuł mistrzyni świata. W swojej kolekcji miała trzy srebra (supergigant, zjazd, superkombinacja) oraz dwa brązy (zjazd, supergigant). Jest też brązową medalistką olimpijską z Soczi (zjazd) oraz zdobywczynią Kryształowej Kuli za sezon 2015/2016. Teraz do swoich wielkich sukcesów dokłada złoto mistrzostw świata w Cortinie d’Ampezzo.
Nasza nadzieja na dobre występy w mistrzostwach świata nie zachwyciła w supergigancie. Maryna Gąsienica-Daniel przejechała trasę w czasie 1:28.47, zajęła 27. miejsce, a do Lary Gut-Behrami straciła dwie sekundy i 96 setnych. To jak dotychczas najlepszy wynik w historii jej występów w supergigancie na mistrzostwach świata, ale Polka była rozczarowana swoim występem, na mecie mocno uderzyła w kask i szybko zniknęła w strefie dla zawodniczek. Liczyła na więcej, ale szanse na poprawę jeszcze będą. W superkombinacji, slalomie gigancie równoległym i zwłaszcza w slalomie gigancie, który jest jej koronną konkurencją.