• Link został skopiowany

G±sienica-Daniel wyprzedziła mistrzynię ¶wiata. "Dzwonił prezydent Duda. Bardzo lubi narciarstwo"

- To, że wyprzedziłam Petrę miałoby znaczenie, gdybym ja wygrała, a Petra byłaby druga - mówi Maryna G±sienica-Daniel. Polska narciarka coraz bardziej się rozpędza. W ostatnim slalomie gigancie w Pucharze ¦wiata była najlepsza w drugim przejeĽdzie i awansowała z 24. na 11. miejsce. Tuż za ni± znalazła się mistrzyni ¶wiata Vlhova. Czy zakopiankę stać na dwa ¶wietne przejazdy na zaczynaj±cych się wkrótce M¦ w Cortinie d'Amezzo?
26 listopada 2020. Maryna G±sienica-Daniel w slalomie równoległym Pucharu ¦wiata w Lech (Austria)
Millo Moravski/Agence Zoom/Getty Imges

We wtorek w Kronplatz była 11. Wcześniej, w połowie stycznia zajęła 10. i 11. miejsce w gigantach w Kranjskiej Gorze. A w listopadzie w austriackim Lech była dziewiąta w slalomie równoległym. Maryna Gąsienica-Daniel ustabilizowała się na poziomie, na jakim żadna Polka nie jeździła od lat 80. XX wieku, gdy reprezentowały nas siostry Dorota i Małgorzata Tlałkówny.

Zobacz wideo Andrzej Bachleda-Curuś w "Wilkowicz Sam na Sam": Liczę, że po tej olimpiadzie coś się wydarzy, jakieś hasło od ministerstwa sportu, zmiany w związku narciarskim

Jak już prawie 27-latka wjechała do światowej czołówki? O to pytaliśmy już Marynę w grudniowej rozmowie. A ona bardzo ciekawie opowiadała

Teraz pytamy, ile może znaczyć fakt, że zakopianka potrafi wygrać ze wszystkimi na świecie. Na razie "tylko" jeden przejazd.

 

Ale przecież Maryna miała też taki przejazd w Courchevel (tam giganty skończyła na miejscach 21. i 11.), w którym uzyskała drugi czas. Czy jest możliwe, że Polka pojedzie dwa świetne przejazdy na mistrzostwach świata? One odbędą się już za chwilę - od 8 do 21 lutego w Cortinie d'Ampezzo.

Łukasz Jachimiak: Dzwonił już do Ciebie prezydent Duda?

Maryna Gąsienica-Daniel: Tak, bardzo dużo gratulacji dostałam, a głowa naszego państwa złożyła mi gratulacje już wcześniej, po moich dobrych wynikach w Courchevel. To było bardzo miłe.

To były gratulacje osobiste, złożone w rozmowie?

- Tak, prezydent zadzwonił.

Nie pytam Cię o preferencje polityczne, bo chyba bez względu na nie miło być tak wyróżnionym.

- Jak najbardziej. Zwłaszcza że prezydent bardzo lubi narciarstwo. Kibicuje, żyje sportem. Super, że znalazł czas, żeby zadzwonić nawet do zwykłego sportowca. Takiego, który nie zdobył olimpijskiego medalu, nie zwyciężył, tylko zajął któreś tam miejsce.

Ale ten sportowiec rokuje. A poza tym może prezydent znany jako zapalony narciarz, liczył, że udzielisz mu jakichś rad.

- Mam nadzieję, że kiedyś uda się spotkać z prezydentem na nartach.

Nie bałabyś się wygrać?

- Nie musielibyśmy jeździć na czas.

A propos - we wtorek w Kronplatz zajęłaś 11. miejsce w slalomie gigancie, a w drugim przejeździe miałaś najlepszy czas. Jasne, że liczą się dwa, ale chyba nawet taki jeden wygrany daje dużo frajdy?

- Oczywiście!

Ty byłaś 11., a Petra Vlhova 12. Usłyszałem taką opinię, że tuż przed mistrzostwami świata mistrzyni z roku 2019 została wyprzedzona przez zawodniczkę, która zostanie mistrzynią teraz, w roku 2021.

- Ha, ha! Fajne.

Ma dla Ciebie znaczenie, że zaczynasz wyprzedzać największe gwiazdy?

- Nie ma. Różnie się zawody układają, dana trasa dla jednej zawodniczki jest łatwiejsza, a dla innej trudniejsza. A przede wszystkim to, że wyprzedziłam, Petrę miałoby znaczenie, gdybym ja wygrała, a Petra byłaby druga. Ale spokojnie, na razie cieszę się, że wmieszałam się między najlepsze zawodniczki.

Taka Vlhova albo Mikaela Shiffrin zaczęły widzieć w Tobie rywalkę czy jeszcze nie, bo jeszcze nie wygrywasz i nie wjeżdżasz na podium?

- Z Petrą znamy się bardzo długo. Od dziecka. Wszystkie Euroligi i inne starty jeździłyśmy razem. Między nami jest rok różnicy, więc już jako małe dziewczynki się ścigałyśmy. Trudno mówić, że to przyjaźń, ale znamy się dobrze i normalnie ze sobą rozmawiamy. Natomiast z Mikaelą znamy się tylko z widzenia. Nigdy dłużej nie rozmawiałyśmy. Kontakt się nie zmienił.

Czyli jeszcze musisz troszkę więcej zrobić, żeby gwiazdy powiedziały Ci "Super, zrobiłaś wielką robotę, widzę to"?

- Dziewczyny widzą, że jestem. Jak siedzę na pozycji lidera, to każda, która zjeżdża, przychodzi, przybije piątkę, gratuluje. Generalnie nie jestem supermłodą zawodniczką, której one nie znają. Nie jestem jak Alice Robinson, która nagle wystrzeliła. Ja miałam drogę długą i szłam małymi kroczkami do przodu. Gdzieś tam mnie było widać. Może nie koło 10. miejsca, ale z widzenia znamy się długo.

Skoro dobrze znasz się z Vlhovą, to pewnie wiesz, dlaczego Słowacy potrafią, Czesi potrafią, a my długo nie potrafiliśmy mieć nikogo w czołówce? Wiem, że Ty zimą właściwie mieszkasz w Alpach. A oni mają stworzone warunki do treningu w swoich krajach?

- Mieszkam jednak cały czas w Zakopanem, ha, ha. Ale przez zimę rzeczywiście przebywam w Alpach. Petra też ma bazę we Włoszech, tam ma trenera. Nie ćwiczy u siebie. Słowacy i Czesi też wcale nie mieli wielu zawodników w czołówce. Słowacy przed Petrą mieli jedną Veronikę Velez-Zuzulovą. A Czesi mieli Sarkę Strachovą.

Mają Ester Ledecką.

- No tak, ale też jedną.

W każdym razie u Słowaków, Czechów, ale też na przykład u Chorwatów, a więc w kolejnym w kraju niealpejskim, od lat działo się i jeszcze ciągle dzieje się dużo więcej dobrego niż w polskim narciarstwie zjazdowym. Ty wiesz, dlaczego u nas było tyle lat posuchy?

- Nie wiem, szczerze mówiąc. Te znane słowackie i czeskie zawodniczki wywodzą się z bardzo rodzinnych teamów. Nie było tak, że za sukcesem stały federacje. Wydaje mi się, że u nas dużo zależy od tego czy się jest cierpliwym. W takich krajach jak nasze wyniki trochę później przychodzą, trochę więcej czasu potrzebujemy, żeby dotrzeć na szczyt. A w Polsce wszystkie zawodniczki wcześnie kończyły. Możliwe, że w momencie, w którym dopiero mogły zacząć osiągać dobre wyniki.

Gdzie Ciebie będzie można teraz zobaczyć? Na Pucharze Świata w Garmisch-Partenkirchen czy dopiero na mistrzostwach świata w Cortinie d'Ampezzo?

- Myślę, że moim najbliższym startem będzie dopiero superkombinacja na MŚ w Cortinie. Chociaż jeszcze po drodze są dwa Puchary Europy w Krvavcu. Jestem zgłoszona, będziemy decydować na bieżąco czy wystartuję, w zależności od treningu, od tego, jak będzie wszystko szło.

Cortinę znasz dobrze? Dobrze się tam czujesz?

- Gigantów tam jeszcze nie startowałam, nigdy tam nie było takich zawodów. Ale jechałam dwa supergiganty. Trasa jest naprawdę super. Wydaje mi się, że będzie fajnie, tak jest zawsze we Włoszech. Bardzo lubię być w tych okolicach.

Bo to Twoja główna baza?

- Tak, właśnie ten rejon.

Można Ci życzyć, żebyś na MŚ w gigancie miała jeden przejazd jak ten najlepszy z Kronplatz i drugi taki jak ten z Courchevel, gdy miałaś drugi czas?

- Pewnie, że można. Bardzo dziękuję!

Więcej o: