Przypomnijmy, że nie tak dawno groźnie wyglądające upadki zaliczyło dwóch innych zawodników - Norwega Lucasa Braathena, gdy stracił równowagę i przewrócił się na linii mety oraz Szwajcara Ursa Kryenbuehla, który został przetransportowany do szpitala.
Kontuzjowany jest także inny Norweg - Atle Lie McGrath. Uraz wyklucza także Amerykanina Tommy'ego Forda, który podczas zawodów w Adelboden stracił po wypadku przytomność. Kilka dni później kontuzji kolana nabawił się też Aleksander Aamodt Kilder, lider klasyfikacji generalnej poprzedniego sezonu. Wyliczankę można by ciągnąć i ciągnąć. Słowem, narciarstwo alpejskie robi się coraz bardziej niebezpieczne.
- To naprawdę szokujące, co się wydarzyło w zaledwie jeden weekend. To koniec sezonu dla czołowych zawodników. I co gorsze: to samo dzieje się u kobiet. Ta sytuacja doskonale odzwierciedla, jak brutalny jest ten sport. Zauważamy to jedynie wtedy, gdy zdarzy się upadek, a tak to pędzimy przed siebie. Granicą powinno być zdrowie i zdrowy rozsądek, dlatego zawsze opowiadałem się za wolniejszą jazdą. Widz nie zauważyłby różnicy, gdyby narciarze nieco zwolnili. Jeśli slalom gigant jest dziś o jedenaście sekund szybszy, niż za moich czasów, to powinniśmy lepiej kontrolować tempo - mówił kilka dni temu Marcel Hirscher, ośmiokrotny zdobywca Pucharu Świata o pladze kontuzji w PŚ i apelował o wprowadzenie zmian.
Wypadki w narciarstwie alpejskim zdarzają się coraz częściej. W sobotę doszło do kolejnego. Brała w nim udział mistrzyni olimpijska Ester Ledecka, która podczas treningu przed zawodami w Crans Montana z ogromną prędkością wpadła na siatkę zabezpieczającą. Czeszka nie ukończyła przejazdu. Pierwsze diagnozy wskazują na to, że zawodniczce nic poważnego się nie stało, o czym poinformował portal irozhlas.cz.
Czeska narciarka i snowboardzistka jest jedną z najlepszych na świecie w tych dyscyplinach. Poprzedni poważny upadek zanotowała dwa lata temu podczas zawodów Pucharu Świata slalomu supergiganta w Garmisch-Partenkirchen.
Do historii sportu zawodniczka przeszła podczas igrzysk w Pjongczang, gdzie wywalczyła dwa złote medal. Najpierw w supergigancie w narciarstwie alpejskim, a potem w slalomie gigancie równoległym w snowboardzie. - Liczyła na medal, a zdobyła dwa. I to złote. Gdy wygrywała pierwszy, rywalki już sobie gratulowały, a jej rodacy oglądali hokej. Ester Ledecka została największą sensacją zimowych igrzysk olimpijskich Pjongczang 2018, a może nawet wszystkich zimowych igrzysk. I chyba spodobało jej się tak bardzo, że za dwa lata spróbuje znów to zrobić - pisał nasz dziennikarz Łukasz Jachimiak.