Koszmarny wypadek w alpejskim Pucharze Świata. Zawodnik przetransportowany do szpitala [WIDEO]

Do koszmarnego wypadku doszło podczas piątkowego zjazdu w austriackim Kitzbuehel, rozgrywanego w ramach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Na ostatnich metrach trasy fatalnie wyglądającą kraksę miał Szwajcar Urs Kryenbuehl, który został przetransportowany do szpitala.

Jadący z prędkością 146 kilometrów na godzinę 26-letni Kryenbuehl upadł dokładnie w tym samym miejscu, w którym dwanaście lat temu fatalny wypadek zaliczył jego rodak Daniel Albrecht, który przez trzy tygodnie leżał w szpitalu w śpiączce farmakologicznej. Na samym końcu trasy, podczas efektownego, kilkudziesięciometrowego skoku szwajcarski narciarz stracił równowagę w locie i z całym impetem uderzył w podłoże.

Zobacz wideo Andrzej Bachleda-Curuś w "Wilkowicz Sam na Sam": Liczę, że po tej olimpiadzie coś się wydarzy, jakieś hasło od ministerstwa sportu, zmiany w związku narciarskim

Do zawodnika szybko dotarli medycy i helikopterem przetransportowali go do szpitala. Według pierwszych informacji podanych przez szwajcarską federację Kryenbuehl jest przytomny oraz rozpoznał swojego trenera. 

"Nie musimy skakać po 60-70 metrów!"

Piątkowe zawody wygrał inny Szwajcar Beat Feuz, ale na mecie głównym tematem dalej był koszmarny wypadek jego rodaka. Zwycięzca odniósł się do bardzo ryzykownej trasy zjazdu w Kitzbuehel.

- Temat tego miejsca, w którym trzeba wykonać skok, był poruszany od kilku dni. On jest po prostu zbyt daleki. Również musiałem poszybować około 60-70 metrów. Organizatorzy niby wykonywali jakieś prace z tym związane, ale nie przyniosło to efektu. Skok jest częścią tej konkurencji, ale nie musi być on aż tak długi - podsumował Feuz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA