IO w Pjongczang. Kłusak i Jasiczek jadą na igrzyska

Zarząd PZN zdecydował, że na igrzyska w Pjongczangu pojadą dwaj polscy alpejczycy - Michał Kłusak i Michał Jasiczek.

W związku z decyzją FIS Polska dostała dodatkowe miejsce na igrzyskach olimpijskich w narciarstwie alpejskim.

"Zarząd PZN wytypował dwóch reprezentantów w narciarstwie alpejskim mężczyzn, są to: zawodnik Michał Kłusak wraz z trenerem Mariuszem Kłusakiem oraz zawodnik Michał Jasiczek wraz z trenerem Markusem Sparberem." - czytamy w komunikacie PZN.

Dodatkowo, PKOl został poinformowany o zakwalifikowaniu do igrzysk snowboardzisty Oskara Kwiatkowskiego.

Jasiczek czy Kłusek? O co chodzi?

Kłusak skończy w tym roku 28 lat, Jasiczek jest o cztery lata młodszy. Żaden z nich nie należy do światowej czołówki, ale wszystko wskazywało na to, że jeśli Polska mogłaby wysłać na igrzyska tylko jednego alpejczyka, to powinien nim być starszy z wymienionych narciarzy.

Kłusak, mimo że osiąga najlepsze wyniki z Polaków, jest poza kadrą. Polityka PZN-u jest taka, że znaleźli się w niej młodzi zawodnicy. Tacy, którzy niezłe wyniki mają osiągnąć na następnych igrzyskach - w 2022 roku w Pekinie. Jasiczek de facto też nie jest przypisany do kadry, ale w niej startuje. Czytaj więcej >>

Który z nich jest lepszy?

- Zrobiłem analizę formy obu i wyszło mi, że Jasiczek był najlepszy w 2014 roku, ale później się pogarszał. W 2016 roku był jeszcze około 75. miejsca w slalomie, później spadł w okolice 150. miejsca, a w tym sezonie ma takie wyniki, które każą go klasyfikować około 250. miejsca. Kłusak najlepsze wyniki zrobił w ostatnich dniach i one będą się liczyły dopiero na najnowszej liście FIS-u 7 lutego. On będzie blisko pierwszej "setki" na świecie. Tak to wygląda sportowo. A trochę na usprawiedliwienie obu powiem jeszcze o tym, o czym mało kto chce pamiętać. Wszyscy mówią, że to marny poziom. Ale czy taki marny, jak na fakt, że obaj zawodnicy pracują prywatnie? Jasiczek jest majętnym facetem, więc może wydać na narciarstwo nawet ponad milion złotych. Kłusak aż takich środków nie ma, ale też ze 150 tysięcy złotych wydał. Trudno po czymś takim skreślić jednego z nich, ale skoro trzeba, to powinniśmy się trzymać własnych ustaleń i postępować sprawiedliwie. Najgorsze byłoby teraz zrobienie białej plamy - opowiada Sport.pl Andrzej Łodziński, przewodniczący komisji zjazdów Polskiego Związku Narciarskiego. Czytaj więcej >>

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.