Narciarstwo alpejskie. Kitzbuehel bez przebaczenia

- Normalnie narty latają wokół głowy - mówił Hannes Reichelt po treningach na twardej jak głaz, oblodzonej klasycznej trasie Streif w Kitzbuehel przed sobotnim zjazdem Pucharu Świata. Transmisja w niedzielę w Eurosporcie o 11.30.

Streif pierwszy raz została sprawdzona przez alpejczyków dwa dni temu. Już wtedy zawodnicy byli zdenerwowani, że treningów nie przełożono. We mgle, która zaległa na trasie, wyleciał Słoweniec Andrej Jerman i został odtransportowany do szpitala helikopterem. W miękkim śniegu utworzyły się koleiny, w nocy zostały w miarę wyrównane wodą i śniegiem, a następnie ścisnął mróz, i wertepy zamarzły na lód beton.

Właśnie w tych warunkach trenowali wczoraj zjazdowcy i właśnie w takich będą zjeżdżać w sobotę. - Zawsze na Streifie jest ciężko, ale teraz wstrząsy nart o koleiny są po prostu brutalne - mówił weteran, nr 1 w ekipie zjazdowców Austrii Klaus Kröll.

Reichelt, nr 5 klasyfikacji zjazdu PŚ, nr 2 w reprezentacji zjazdowców Austrii, wspominał o lataniu nart wokół głowy na górnej części trasy - miejscach Steilhang oraz Travers, gdzie pod tym względem jest najgorzej. Właśnie dlatego odpuścił ostatni trening przed startem. Wczoraj kolejnych dwóch alpejczyków wypadło tam z trasy, choć - jak mówi Marcin Szafrański, dwukrotny olimpijczyk i komentator Eurosportu - do Kitzbuehel na zjazd ściągają tylko najlepsi, którzy doskonale wiedzą, czym tutaj grozi błąd. Rozbił się zwycięzca klasycznego zjazdu w Wengen sprzed pięciu dni Włoch Christof Innerhofer, zaś Francuz Guillermo Fayed zatrzymał się dopiero na trzeciej linii siatki ochronnej.

We wtorek i środę na treningach najlepszy był lider klasyfikacji PŚ w zjeździe Aksel Lund Svindal i on będzie głównym faworytem. - Mam za sobą 12 treningów przed zjazdami PŚ i sześć z nich wygrałem. Jestem pewien, że jestem szybki - powiedział Norweg. - Ale to tutaj to nie jest wyścig. Góra jest strasznie wyboista i ciemna. Kolein nie widać.

Właśnie to spotkało Innerhofera na czwartkowym treningu. Najszybszy był Kröll, który z Reicheltem są nadzieją Austriaków na pierwsze zwycięstwo od 2006 roku, kiedy wygrał Michael Walchofer. Nawet gdy on jeździł, trudno gospodarzom było wygrać, teraz będzie ciężej, choć karierę zakończył dominator na trasie z Koguciej Góry Szwajcar Didier Cuche.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.