PŚ w Soelden. Amerykanie rządzą na lodowcu Rettenbach

- Odrobiłam lekcję z poprzedniego sezonu - mówiła Lindsey Vonn po pierwszym w karierze zwycięstwie w gigancie. U mężczyzn bez niespodzianki, triumfował gigantowy profesor Ted Ligety.

Alpejczyków na inauguracji sezonu w Soelden przywitała przepiękna słoneczna pogoda oraz spora niespodzianka. Gigant kobiet wygrała bowiem Lindsey Vonn, która dotąd w tej konkurencji raptem raz w życiu wspięła się na podium (w czeskim Szpindlerowym Młynie była trzecia). Amerykanka to specjalistka od konkurencji szybkościowych - zjazdów i supergigantów - ale po zeszłorocznej minimalnej porażce w walce o czwartą z rzędu Kryształową Kulę, Niemka Maria Hoefl-Riesch wyprzedziła ją raptem o 3 pkt, postanowiła coś zmienić. - Powiedziałam sobie, że nie mogę znów dopuścić do sytuacji, gdy Puchar Świata ucieka mi w taki sposób. Kluczowa była za mała liczba punktów zdobytych w gigantach, dlatego bardzo mocno pracowałam właśnie nad nimi. Takiego efektu już w pierwszych zawodach się jednak nie spodziewałam - opowiadała Vonn, która podczas przygotowań miała oddzielny sztab szkoleniowców od konkurencji szybkościowych i technicznych.

Vonn po pierwszym przejeździe była czwarta, ale w drugim fenomenalnie pojechała płaską końcówkę - zachowanie do końca idealnej zjazdowej sylwetki zapewniło jej triumf tuż przed Niemką Viktorią Rebensburg (0,04 s straty) i Austriaczką Elisabeth Georgl (0,4 s).

Wielką przegraną została broniąca tytułu Hoefl-Riesch - popełniła poważny błąd i zajęła dopiero 24. lokatę. Vonn była kiedyś poza stokiem najlepszą przyjaciółką niemieckiej rywalki, ale relacje między nimi zmieniły się po dramatycznej końcówce ostatniego PŚ. Vonn nie miała okazji odrobić strat w klasyfikacji generalnej, bo odwołano ostatnie zawody w Lenzerheide, i strasznie ją to zdenerwowało. Niemka obraziła się na Amerykankę, bo ta zapomniała jej pogratulować. Lindsey w rewanżu nie przyjęła zaproszenia na ślub Marii. - To było nieporozumienie, wyjaśniłyśmy sobie wszystko na spokojnie latem. Dziś relacje między nami są poprawne - powiedziała w sobotę Vonn.

Jedyna Polka startująca w Soelden Agnieszka Gąsienica-Daniel zajęła 42. miejsce i nie zakwalifikowała się do drugiego przejazdu.

Niedzielny męski gigant wygrał Ted Ligety, czyli najlepszy gigancista poprzedniego sezonu, zdobywca Kryształowej Kuli w tej konkurencji oraz tegoroczny mistrz świata z Garmisch. - Trenowaliśmy na tym stoku wiele tygodni, więc to tak, jakbyśmy wygrali u siebie w domu - stwierdził Amerykanin, który prowadził już po pierwszym przejeździe. US Ski Team podpisał z kurortem Soelden umowę sponsorską i mógł korzystać z całej sportowej infrastruktury do woli.

Sensacyjnie drugie miejsce zajął francuski mistrz świata juniorów Alexis Pinturault (0,29 s straty), trzeci był Austriak Philipp Schoerghofer (0,51). Piąte miejsce zajął broniący PŚ Chorwat Ivica Kostelić. Błysk Bode Millera na razie nie wrócił - Amerykanin był dziewiąty.

Kolejne zawody w połowie listopada w fińskim Levi.

42

zwycięstwa w PŚ odniosła Lindsey Vonn. Więcej wygrały jedynie: Renate Goetschl (46), Vreni Schneider (55) i Annemarie Moser-Proell (62)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.