Doping. Witalij Trypolski: Ja EPO jej nie dawałem

- Mogę mówić tylko za siebie. Ja EPO jej nie dawałem - mówi Witalij Trypolski, lekarz przyłapanej na dopingu biegaczki narciarskiej Kornelii Marek.

Jarosław Bińczyk: Wszystko wskazuje na to, że tylko pan robił zastrzyki Kornelii Marek.

Witalij Trypolski: Tak, robiłem w Vancouver, bo na tym polegała moja praca, ale żadnych zabronionych środków jej nie podawałem.

Kto jej wstrzyknął EPO? Ma pan jakieś podejrzenia?

- Mogę mówić tylko za siebie. Ja EPO jej nie dawałem.

A co pan podawał Kornelii Marek?

- Nie mogę odpowiedzieć, bo to sprawa moja i zawodniczki. Jak pan pójdzie do szpitala i dostanie zastrzyk, to też nikomu postronnemu nie powiedzą, co panu podali.

Za ile na Ukrainie można kupić EPO na czarnym rynku? Zetknął się pan z tym?

- Nie wiem, za ile, bo nigdy nie było mi to potrzebne. A poza tym wcale nie trzeba kupować go nielegalnie, bo jest dostępne w aptekach, także w Polsce.

Polski Związek Narciarski rozwiązał z panem umowę z miesięcznym wypowiedzeniem. Jest pan tym zaskoczony?

- Nie i nie mam do Związku pretensji, ponieważ mój kontrakt w Polsce i tak kończy się za dwa miesiące. Nie chcieli go przedłużać, więc nie widzę w tym żadnego problemu.

Słuchając polskich działaczy, mam wrażenie, że to pan został uznany za głównego winowajcę wpadki dopingowej polskiej biegaczki. Nie czuje się pan jak kozioł ofiarny?

- Nie, przecież rozstałem się ze Związkiem w zgodzie.

Przyjedzie pan wyjaśnić wszystkie niejasności?

- Już wyjaśniłem, bo przecież do czwartku byłem w Polsce. Odpowiedziałem na wszystkie pytania działaczy. Ale jeśli będzie taka potrzeba, przyjadę i znów będę się tłumaczył.

"Wszystko zależy od prawdomówności" - mówi Zbigniew Waśkiewicz ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA