Dantejskie sceny na trasie biegu w Rosji. "Można powiedzieć, że doszło do masakry"

Do potężnego wypadku doszło na trwającej w Rosji spartakiadzie. Na trasie biegów narciarskich doszło do masowego zderzenia zawodniczek, w którym ucierpiało co najmniej kilkanaście osób. Większość z nich trafiła do szpitala z połamanymi kończynami. Chociaż świadkowie oskarżyli organizatorów o zaniedbanie trasy biegu, to szefowa związku o spowodowanie wypadku oskarżyła same zawodniczki.

Do zdarzenia doszło w piątek podczas rywalizacji biegaczek narciarskich ze startu wspólnego. W pewnym momencie doszło do fatalnego wypadku, w którym zderzyło się kilkanaście zawodniczek. Jak informowali świadkowie, winę za zdarzenie ponoszą organizatorzy.

Zobacz wideo To byłby hit! Wielki talent z NBA zagra dla Polski?

Ci mieli nie zadbać o odpowiednie przygotowanie trasy. Chodziło o jej bardzo duże oblodzenie, co stwarzało potężne zagrożenie. Zwłaszcza w miejscu, w którym doszło do wypadku. To kawałek trasy, który poprzedzony był ostrym zjazdem.

Zawodniczki jechały z dużą prędkością po lodzie, a rywalizację utrudniała gęsta mgła. Kiedy kilka zawodniczek zderzyło się i upadło na trasie, kolejne wpadały na nie. Wszystko przez bardzo ograniczoną, słabą widoczność na trasie.

- Można powiedzieć, że doszło do masakry. Na trasie panował wielki bałagan - powiedział jeden ze świadków, cytowany przez portal sports.ru. - W odległości 20-30 metrów słychać było piski i krzyki dziewcząt, one po prostu krzyczały z bólu. To było przerażające - dodał drugi.

Potężny wypadek na rosyjskiej spartakiadzie

Według informacji rosyjskich mediów w wypadku poszkodowanych zostało kilkanaście zawodniczek. Większość z nich trafiła do szpitali ze złamanymi kończynami. W ciężkim stanie ma się znajdować co najmniej dziewięć biegaczek.

- Była wielka mgła. Praktycznie nic nie widziałam. W pewnym momencie usłyszałam przeraźliwe krzyki. To były odgłosy jak z jakiejś masakry w amerykańskim filmie - powiedziała jedna z biegaczek, która brała udział w rywalizacji.

- Jestem pewna, że dzisiejszy wyścig na długo pozostanie w pamięci ludzi. Szczerze mówiąc, bałam się. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, że zeszłam z trasy cała i zdrowa. W trakcie rywalizacji widziałam jeszcze co najmniej kilka innych drobnych upakdków - dodała druga.

- To było straszne. Masakra. Część miała szczęście i uniknęła wypadku, ale takich osób było niewiele. Oblodzona trasa, chaos, mgła, widoczność na maksymalnie 10 metrów. Nic nie widziałam, aż w końcu rzuciły mi się w oczy połamane narty, kijki i zranione dziewczyny. To był potężny bałagan - uzupełniła.

W skandaliczny sposób sytuację skomentowała szefowa rosyjskiego związku narciarskiego - Elena Vyalbe. Ta nie przejęła się sytuacją zawodniczek i to je oskarżyła o spowodowanie wypadku. - Poziom zawodniczek był bardzo niski i nie były gotowe do takiej rywalizacji - wypaliła Vyalbe.

Więcej o: