Rok 2023 był niezwykle trudny dla naszej legendarnej biegaczki. "Rok 2023 zawierał najpiękniejsze chwile i najgorsze minuty, godziny, dni, miesiące mojego życia. Był przełomowy. Ogromne emocje, które towarzyszą utracie Najważniejszego Człowieka, zmieniają wszystko. Jestem dumna, bo walczę. 2024 trudniejszy być nie może, więc dobrze, że puka" - napisała Kowalczyk-Tekieli w mediach społecznościowych pod koniec grudnia.
W minioną niedzielę 40-latka wzięła udział w biegu pod Alpe Cermis dla amatorów i emerytowanych sportowców. To właśnie tam przed laty Kowalczyk wielokrotnie sięgała po triumfy w prestiżowym Tour de Ski. W wyścigu amatorów także nie dała szans konkurencji. Po zakończonej rywalizacji udzieliła krótkiego wywiadu stacji NRK, w którym nie zabrakło wspomnień o mężu.
- To był dla mnie bardzo trudny rok. Walczę o normalne życie. Staram się to osiągnąć - przyznała. Polka wyjawiła też, jak obecnie wygląda jej życie. - Z synkiem zbieramy doświadczenia - jeździmy po górach, jeździmy na nartach i chodzimy po górach - wyjawiła.
Kowalczyk-Tekieli odniosła się też do rywalizacji z Marit Bjoergen. Norweżka pierwotnie też miała wziąć udział w biegu pod Alpe Cermis, jednak zachorowała. - Z Marit byłoby trudniej. Jestem dobrą zawodniczką wśród amatorów, ale nie jest to już forma na profesjonalne narciarstwo - skomentowała czterokrotna zwyciężczyni Tour de Ski.
Bjoergen w rozmowie z NRK odniosła się też do śmierci Kacpra Tekielego. - To brutalne, że twoje życie nagle się tak zmienia i tracisz najdroższą rzecz, jaką masz: męża, ojca swojego dziecka. To naturalne, że powrót do normalności wymaga czasu. Byłam naprawdę zraniona, kiedy zobaczyłam, co się stało. Myślę zarówno o niej, jak i jej synu - przyznała największa rywalka Polki na narciarskich trasach.