Międzynarodowa Federacja Narciarska zdecydowała się na zawieszenie rosyjskich i białoruskich sportowców w związku z wojną w Ukrainie. Pozostaje im zatem rywalizacja tylko we własnym gronie. W minionych dniach odbyły się mistrzostwa Rosji, w trakcie których doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji.
Jedną z rozegranych konkurencji był bieg na 15 km techniką dowolną. Po zakończeniu wyścigu okazało się, że Aleksiej Szemjakin i Ilja Poroszkin osiągnęli taki sam rezultat i zajęli wspólnie 3. miejsce. Choć spiker zawodów przyznał, że zostaną przyznane dwa brązowe medale, organizatorzy postanowili zmienić zdanie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Gdy Szemjakin udał się na dekorację, usłyszał, że zajął jednak czwarte miejsce i nie może dyskutować z decyzją sędziów. Powiedział też, co usłyszał od prezeski rosyjskiego związku biegowego, Jeleny Wialbe. - To było bardzo emocjonalne. Idziesz na ceremonię medalową i dowiadujesz się, że jesteś czwarty, a oni każą ci iść do diabła. A Wialbe powiedziała mi po ceremonii, że jestem idiotą - powiedział zawodnik w rozmowie z portalem sport-express.ru. - Nawet sędziowie powiedzieli mi, że będą dwa brązowe medale. I nagle w ciągu kilku minut wszystko się zmieniło - dodał.
Zawodnik przyznał wprost, że różnice w traktowaniu zawodników należących do kadry narodowej i tych spoza kadry są wyraźne. - Każdy, kto należy do kadry narodowej, jest jak jedna rodzina. Pozostali zawodnicy to zera. A to nie jest miłe. My, zwykli zawodnicy z poziomu krajowego, rywalizujemy z reprezentantami, którzy są rozpieszczani i traktowani znacznie lepiej - powiedział Szemjakin.