Rosja w rozpaczy po decyzji FIS. Czepałowa: Gdybym była katem, odcięłabym im głowy

W skandaliczny sposób rosyjska trzykrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich odniosła się do decyzji Kongresu FIS. - Gdybym była katem, odcięłabym im głowy - powiedziała Julija Czepałowa, odnosząc się do braku reelekcji dla Jeleny Wialbe.

Rosjanie mocno ubolewają z powodu tego, że podczas czwartkowego Kongresu FIS, delegaci krajowych związków narciarskich nie wybrali Jeleny Wialbe do Rady FIS. Była znakomita biegaczka narciarska otrzymała najmniej głosów spośród wszystkich kandydatów.

Zobacz wideo "Nareszcie można pobyć w garniturach a nie w dresach" Gala Ekstraklasy 2022

Rosyjska mistrzyni ostro do głosujących podczas Kongresu FIS. "Odcięłabym im głowy"

Sama zainteresowana kilka godzin po głosowaniu zareagowała w wymowny sposób. "Przyszedł list z ukraińskiej federacji, który mówi, że wszystko powinno być upolitycznione. Wszędzie było wezwanie, żeby nas wykluczyć. Pozostajemy tym samym członkiem FIS, ale bez prawa głosu w radzie. Byłam gotowa na taki obrót wydarzeń" - powiedziała w rozmowie z IA Novosti Sport. Dodawała też, że rzekomo wiele osób podchodziło do niej i wyrażało żal z powodu tej decyzji. 

Zwolenniczka Putina i tak w miarę na chłodno podeszła do całej sytuacji. Zdecydowanie  mocniej  zareagowało rosyjskie środowisko narciarskie w tamtejszych mediach. "To było do przewidzenia. Wialbe jest uważana za jednego z tych liderów, którzy walczą o czystość w sporcie, ma zdrowe myśli, potrafi coś zrobić dla przyszłości narciarstwa, potrafi obronić swoją pozycję, swoich rosyjskich sportowców, którzy wiele znaczą w dzisiejszym sporcie. Decyzja ta wpisuje się w politykę prowadzoną przez wiele obcych krajów. Myślę, że naciskano na przedstawicieli innych krajów, którzy byli w Radzie FIS" - uznał Jurij Brodawko, trener rosyjskich biegaczy narciarskich cytowany przez championat.ru.

W skandalicznie ostrych słowach do sprawy odniosła się trzykrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich Julija Czepałowa. "Oto kozy, które nie wybrały jej ponownie. Jestem za zjednoczeniem się i sprzeciwianiem się polityce, wchodzącej w świat sportu, a oni, przeciwnie, przeżuwają nas wszystkich, dlaczego? Nie rozumiem tego wszystkiego. Gdybym była katem, odcięłabym im głowy" - wyznała w rozmowie ze sports.ru zawodniczka, która zakończyła karierę w styczniu 2009 roku. To zaraz po tym, jak wykryto u niej stosowanie zakazanej substancji (EPO).

"Wiadomość jest bardzo nieprzyjemna, ale oczekiwana. W przeddzień spotkania wszyscy powiedzieli, że będą głosować przeciwko Wialbe. Nadal trwają nastroje rusofobiczne. Nie rozumiem, gdzie ma z tym do czynienia Jelena. Ale będziemy opierać się na obecnej sytuacji i rozwijać coś własnego. Mamy nadzieję, że zostanie to kiedyś rozwiązane, a FIS pójdzie po rozum do głowy - skomentował inny rosyjski mistrz Aleksander Legkow.

 

Jak widać, komentujący sprawę albo nie znają, albo nie chcą znać skandalicznych wypowiedzi Jeleny Wialbe. - Świat zrozumie nas i wszystko to, co się dzieje. Oczywiste jest, że nazizm nie powinien funkcjonować na tej planecie - powiedziała kilka tygodni temu, jednoznacznie dając poparcie dla działań wojennych Władimira Putina w Ukrainie. Zresztą od kilku lat jest też członkinią partii prezydenta Rosji. Rok temu startowała w prawyborach w okręgu Iwanowo. Nie dostała się do polityki i jest "tylko" szefową rosyjskich biegów. Do czwartku była też wyróżniającą się członkinią Rady FIS.

Spośród 23 kandydatów delegaci wskazywali w czwartek podczas Kongresu FIS 18, którzy ich zdaniem powinni zasiąść w Radzie FIS nowej kadencji. I Wialbe, która zazwyczaj była pewniakiem na liście wybranych, tym razem otrzymała najmniejszą liczbę głosów - 48. O dwa więcej miał ukraiński kandydat.

To oznacza, że Rosjanka nie została ponownie wybrana. Poniosła klęskę, chociaż jeszcze przed Kongresem zdawała się być pewna, że odniesie sukces. Później nie została wskazana nawet do honorowego komitetu radnych. A to wszystko może oznaczać jej zdecydowany koniec w strukturach narciarskiego świata. Koniec, na który zapracowała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.