Sobotnia rywalizacja na 30 km w Oslo będzie ostatnim biegiem zaliczanym do Pucharu Świata, w którym wystartuje Therese Johaug. Jedna z najlepszych biegaczek w historii postanowiła, że karierę zakończy w tym miejscu, gdzie sięgnęła po pierwszy tytuł mistrzyni świata.
– 5 marca 2011 wygrałam bieg na 30 km podczas mistrzostw świata u siebie, to było moje pierwsze zwycięstwo jako seniorki i początek przygody, która zaprowadziła mnie do miejsc, do których myślałam, że nigdy nie dotrę. Pod wieloma względami czuję się jak na ringu. To skończy się, kiedy teraz w sobotę (5 marca 2022) stanę na linii startu kolejnego biegu na 30 km w Holmenkollen. Naprawdę nie chcę, żeby podróż się skończyła, ale to jest czas na wszystko i myślę, że nadszedł dla mnie czas, by zająć się innymi rzeczami, niż inwestować cały czas w narciarstwo biegowe – napisała Norweżka na Instagramie. We wspomnianym biegu podczas MŚ pokonała Marit Bjoergen oraz Justynę Kowalczyk.
Therese Johaug już podczas igrzysk w Pekinie wspominała, że rozmyśla o zakończeniu kariery. – W niedzielę ostatni raz w karierze wystąpię w igrzyskach olimpijskich – zapowiedziała na konferencji prasowej tuż przed rywalizacją na 30 km w Chinach. Właśnie podczas tych igrzysk wywalczyła upragnione złoto indywidualnie. I to nie jedno. Najlepsza była w skiathlonie oraz biegach na 10 km stylem klasycznym i właśnie 30 km stylem dowolnym.
Ale jej zwycięstwa podczas igrzysk wywołały też sporo negatywnych emocji. "Jak cudownie! Pierwszy złoty medal w Pekinie trafia w ręce oszustki" - napisał po biegu łączonym dziennikarz Duncan Mackay z serwisu insidethegames.biz, który przypomniał o tym, co stało się w październiku 2016 r. Wtedy Norweżka została skazana na 13 miesięcy zawieszenia za stosowanie dopingu. 34-letniej Johaug udowodniono, że stosowała clostebol, zakazany steryd o działaniu anabolicznym.
- Jestem w szoku. Wpaść na dopingu bez własnej winy to najgorszy koszmar sportowca. Ale nie poddam się, będę walczyć o udowodnienie, że jestem niewinna — mówiła Johaug podczas konferencji zwołanej przez norweski związek narciarski. W jej trakcie płakała jak bóbr. Jej historię szeroko opisywaliśmy tutaj.
Karę przedłużono o kolejne pięć miesięcy, co sprawiło, że Therese Johaug nie pojawiła się na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Być może już wtedy świętowałaby pierwsze indywidualne złoto na tej imprezie.
– Wojna na Ukrainie może sprawić, że wielu poczuje się bezsensownie, a moje serce jest teraz również z narodem ukraińskim, który obecnie walczy o swoją wolność – zaznaczyła w piątek 14-krotna mistrzyni świata. – W związku z tym nie mogę się doczekać finałowej walki w domu z flagą na piersi i jestem wdzięczna za wszystko, co dał mi sport – zakończyła dziewiętnastokrotna medalistka mistrzostw świata.
Johaug jest zabezpieczona finansowo na kolejne lata. Szacuje się, że na sprzedaży ubrań i innego typu rzeczy, które firmowała swoją marką, zarobiła już ponad 35 milionów koron norweskich (prawie 15 mln zł). Jeszcze rok temu twierdziła, że może zrobić rok przerwy na macierzyński, a później wróci. – To nie jest całkiem niemożliwe. Będzie to wszystko zależało jednak od sytuacji – skomentowała wówczas w rozmowie z VG. – Wszystko zależy od motywacji – dodała. Teraz jednak sytuacja wygląda inaczej i trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli mówi pas.
Nim jednak podzieliła się informacją z kibicami, Johaug zadzwoniła do swojej przyjaciółki i jednej z największych rywalek - Marit Bjoergen. - Byłam zszokowana, bo w ogóle się tego nie spodziewałam. To była bardzo emocjonalna rozmowa - wyznała w rozmowie z NRK Bjoergen, najbardziej utytułowana zimowa olimpijka w historii. Daniel Topczewski z portalu sportsinwinter.pl wyliczył, że wspomniane dwie Norweżki od 2011 roku wywalczył łącznie 20 z 24 możliwych złotych medali MŚ w biegach narciarskich. - Co ciekawe - obie zgarnęły po dziesięć krążków z najcenniejszego kruszcu - podkreślił dziennikarz.
Olimpijski sezon w biegach narciarskich zakończy się w przyszłym tygodniu w Falun. Norweskiej gwiazdy tam nie zobaczymy. W sobotę o 10:00 pobiegnie po raz ostatni.