Coraz więcej przypadków koronawirusa w Europie i obawy związane z nowym jego wariantem. To właśnie główna przyczyna odwoływania kolejnych zawodów Pucharu Świata w biegach narciarskich. Kilka dni temu z organizacji zmagań wycofali się Francuzi, którzy zapraszali wstępnie zawodników do Les Rousses w najbliższy weekend. Teraz na ten sam krok zdecydowali się w Planicy, chociaż jeszcze kilka dni temu w położonej obok Kranjskiej Gorze odbywały się zawody w alpejskim PŚ.
- W obecnej sytuacji epidemiologicznej nie da się zagwarantować 100 procent bezpieczeństwa. Sytuacja w kraju jest zła i staramy się przede wszystkim utrzymać funkcjonowanie infrastruktury krytycznej. Jednocześnie wolimy nie rekomendować organizacji wydarzeń, które stwarzają dodatkowe ryzyko infekcji - tłumaczy dr Irena Grmek Košnik ze słoweńskiego komitetu organizacyjnego.
Usuwanie kolejnych przystanków biegowego PŚ spowodowało, że najlepsi narciarze świata nie sprawdzą się już w zawodach najwyższej rangi przed igrzyskami. Ostatni raz mieli okazję startować podczas wspinaczki na Alpe Cermis w finale Tour de Ski (4 stycznia br.). Dla niektórych to jednak dobra wiadomość. Jak chociażby dla Norwegów, którzy w większości zapowiadali, że do Pekinu nie pojawią się zawodach PŚ.
- Planicy i tak nie mieliśmy w planach - mówi nam Maciej Staręga, lider polskiej kadry w biegach narciarskich. Przed naszymi zawodnikami mistrzostwa Polski, po których rozpoczną już bezpośrednie przygotowania do igrzysk. - 16 stycznia ruszamy do Passo Lavazè - dodaje Staręga.
Z odwołania zawodów wręcz ucieszył się trener polskich biegaczek. Chociaż po tym, jak w Tour de Ski z powodu choroby nie wystartowały liderki - Izabela Marcisz i Monika Skinder - był plan startów we Francji i Słowenii. Ostatecznie jednak sztab zdecydował, że lepiej skupić się na treningu. - Oprócz igrzysk przed naszymi dziewczynami także starty w mistrzostwach świata juniorów i U-23. Dlatego teraz zrobimy przygotowanie do dwóch ważnych imprez - tłumaczy Sport.pl Martin Bajciciak.
- Mam nadzieję, że te zawody przesuną na terminy po igrzyskach, bo wtedy nasze biegaczki będą mogły powalczyć o punkty, na które w styczniu nie miałyby szans - dodaje Baciciak. Jego podopieczne przed igrzyskami także będą trenowały w Passo Lavazè. Wcześniej wezmą udział w mistrzostwach Polski, które wyłonią ostateczny skład na Pekin. Aktualnie tylko Izabela Marcisz i Monika Skinder mogą być pewne miejsca, bo osiągnęły wymagane wyniki. Chociaż na oficjalne powołania trzeba jeszcze poczekać. Miejsca są cztery, chociaż 18 stycznia może się okazać, że Polska ma dodatkowe.
W Słowenii miały odbyć się też zawody PŚ w kombinacji norweskiej. Siłą rzeczy zostały odwołane. Sytuacja w przypadku zawodników z tej dyscypliny jest jednak lepsza, bo w najbliższy weekend mają zmagania w Klingenthal, a przed samymi igrzyskami powalczą jeszcze w Seefeld.
Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie rozpocząć mają się 4 lutego. Dzień później w szranki staną już biegacze narciarscy, którzy zmierzą się w skiathlonie.