Rosjanie oburzeni po wyznaniu Bjoergen i drwią z Norwegów. "Pomyłka"

Rosjanie nie kryją oburzenia, po tym jak Bjoergen ujawniła, że kilka lat temu w czasie MŚ miała pozytywny wynik testu antydopingowego. - Gdyby to dotyczyło rosyjskiego sportowca, FIS zachowałby się inaczej. Jak dotknie to Rosjanina, to zaraz wszyscy o tym wiedzą - powiedział narciarski biegacz Aleksander Panżinski.

Wybitna norweska narciarka Marit Bjoergen przyznała w swojej autobiografii, że w trakcie mistrzostw świata w Lahti w 2017 roku podczas kontroli antydopingowej w jednym z jej testów wyszedł wynik pozytywny.

Zobacz wideo

- Pociekło kilka łez - tak Bjoergen opisuje dla NRK swoją reakcję na test, który wykazał, że w jej ciele wykryto zabronioną na tamten moment substancję. W autobiografii przytoczyła pełną historię, która dzisiaj jest już tylko anegdotą, ale wówczas była sprawą, która spędzała Norweżce sen z powiek. Analiza próbki moczu Bjoergen wskazała obecność nandrolonu - leku sterydowego o działaniu anabolicznym i androgennym, a jak podaje portal euro-sterydy.pl "środku, który przyspiesza syntezę białek, a także pobudza łaknienie, zwiększa mineralizację oraz rozrost kości". Substancja znajduje się na liście zakazanych substancji Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).

Dlaczego o sprawie media i kibice dowiedzieli się dopiero cztery i pół roku później? Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zakończyła śledztwo w sprawie nawet bez otwierania oficjalnego dochodzenia i zaakceptowała tłumaczenia obozu Bjoergen. Te dotyczyły prób przesunięcia cyklu menstruacyjnego u zawodniczki dzięki lekowi Primolut-N. Lekarz norweskiej kadry, Petter Ohlberg uważa, że nandrolonu w organizmie Norweżki była podwyższona przez odwodnienie podczas biegu na 30 kilometrów na MŚ.

Rosjanie oburzeni po ujawnieniu stosowania przez Bjoergen dopingu. "Jak dotknie to Rosjanina, to zaraz wszyscy wiedzą"

Do całej sprawy odniósł się Aleksander Panżinski, wicemistrz olimpijski z Vanouver w biegach narciarskich. - Gdyby to dotyczyło rosyjskiego sportowca, FIS zachowałby się inaczej. Jak dotknie to Rosjanina, to zaraz wszyscy o tym wiedzą. Media powinny przecież wiedzieć o tym dopiero wtedy, kiedy zawodnik zostaje zdyskwalifikowany - grzmiał Panżinski, którego wypowiedź cytuje portal sportsinwinter.pl.

"Czy FIS miałby odwagę ukryć wszystkie informacje i nie otwierać sprawy o doping? Cóż, jeśli chodzi o Marit. Powiedziała prawdę i tak nic jej nie zrobią. Ale nakład książki "Serce mistrza" przynajmniej w Norwegii zostanie natychmiast wyprzedany" - czytamy na portalu rosyjskim championat.com.

W mocnym tonie wypowiedział się także dziennikarz rosyjski Dmitrij Guberniew, który komentuje zawody narciarskie w telewizji. - Oni wszyscy biorą to przez pomyłkę - stwierdził z sarkazmem.

Przypomnijmy, że sportowcy z Rosji nie mogą z powodu dopingu startować w imprezach mistrzowskich  pod swoją flagą i wysłuchiwać hymnu. Rosja została wykluczona na dwa lata przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) ze wszystkich dużych zawodów sportowych na świecie. Kara obowiązuje od 17 grudnia 2020 do 16 grudnia 2022 roku.

Bjoergen zakończyła karierę po sezonie 2017/2018. Od tej pory nie pojawiała się w zawodach Pucharu Świata, ale wróciła do biegania maratonów narciarskich i treningów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.