"Dwa dni temu zachodziliśmy w głowę: o co tu chodzi?". Kowalczyk o medalach Polek

- Dwa dni temu po treningu zachodziliśmy w głowę: o co tu chodzi? Czy to Karolina Kaleta jest taka szybka, czy Monika Skinder jeszcze nie w formie? Bo tak małe były różnice - mówi Sport.pl Justyna Kowalczyk o sukcesach juniorek ze swojej kadry. Monika Skinder została mistrzynią świata w sprincie, a Karolina Kaleta zdobyła brąz.

To już trzecie z rzędu mistrzostwa świata juniorek z polskim medalem w sprincie. Ale pierwsze z polską dominacją sprinterską: pierwsze ze złotym medalem, pierwsze, w których dwie Polki razem stanęły na podium. Monika Skinder, wicemistrzyni świata sprzed dwóch lat (rok temu wicemistrzynią została Izabela Marcisz), prowadziła od startu do mety. Karolina Kaleta wygrała eliminacje, a w finale do końca walczyła o srebro. Szwedka Moa Hanssen wyprzedziła ją o czubek buta. – No to zaczęliśmy z wysoka. Ale w tej konkurencji mieliśmy największe szanse na medale – mówi Sport.pl Justyna Kowalczyk, która razem z Martinem Bajciciakiem trenuje kadrę kobiet. 

Zobacz wideo Śnieżne mecze, sędzia-antybohater i nokaut "latającym kolanem" [#PoWeekendzie 5-7.02]

"Złoto Moniki Skinder? Zero zaskoczenia" 

– Dwa dni temu zrobiliśmy trening sprinterski i wyniki były takie, że się trochę głowiliśmy: o co tu chodzi? Czy to Karolina Kaleta jest taka szybka, czy Monika Skinder jeszcze nie w formie? A tu się okazało, że to Karola miała formę na medal. Monia zrobiła swoje, była faworytką, jest mocna w stylu klasycznym, a w Vuokatti trasa do sprintu była taka klasycznie klasyczna, w starym stylu, właściwie bez miejsc, w których biegnie się tzw. bezkrokiem, czyli tylko odpychając się kijami – mówi Sport.pl Kowalczyk. - Złoto Moniki to zero zaskoczenia. Ale Karola? Wiedzieliśmy, że jej forma z tygodnia na tydzień rośnie, liczyliśmy na udany start, ale tu psychika była niewiadomą. Karolina nigdy jeszcze o tak wysoką stawkę nie walczyła. Wytrzymała presję. Karolina ma długie nogi i nauczyła się już świetnie to wykorzystywać. Już nie goni przed siebie, żeby tylko gonić, ale świadomie korzysta z tego, jak długim krokiem klasycznym może biec. Świetnie powalczyła, a tu naprawdę na starcie stanęły najmocniejsze juniorki na świecie. Brakuje w juniorskich konkurencjach w Vuokatti tylko świetnej Norweżki Helene Marie Fossesholm, ale ona się akurat w sprincie nie specjalizuje – tłumaczy Kowalczyk.  

Ponad miesiąc temu Skinder była w dołku, martwiła się, czy forma jeszcze wróci

Złoto Moniki Skinder – zero zaskoczeń? Dziś tak. Ale ponad miesiąc temu Skinder przerywała Tour de Ski już po dwóch etapach, mocno podłamana. Bała się, że forma uciekła, że może jest już po sezonie. – Rzeczywiście, jak wróciła do Polski, to był problem, przegrywała na treningach z dziewczynami z kadry. Ale udało się ją wyciągnąć z dołka, zrobiliśmy kilka mikrocykli treningowych i wszystko wróciło do normy. Iza Marcisz miała taki dołek przed Tour de Ski. A Monia podczas TdS. Nie posłużył im trening w górach między początkiem sezonu w Kuusamo a Pucharem Świata w Davos – tłumaczy Kowalczyk.  

Izabela Marcisz była polską gwiazdą ubiegłorocznych MŚJ w Oberwiesenthal: zdobyła srebra w sprincie i na 15 km stylem dowolnym, brąz na 5 km klasykiem, a miałaby też medal w sztafecie, zapewne złoty, gdyby na ostatniej zmianie nie zabłądziły razem z reprezentantką Niemiec niedaleko przed metą, na źle oznaczonej trasie. W Vuokatti Marcisz pierwszy raz startuje już nie w kategorii juniorek, a do lat 23. I dlatego tym razem o medale będzie znacznie trudniej. 

"Wiem, że oczekiwania są rozbudzone. Ale o następne medale będzie znacznie trudniej"

– Iza jest pierwszy rok w kategorii U-23, będzie rywalizować z dziewczynami nawet o dwa lata starszymi. Dwa lata to jest czas, w którym można zrobić gigantyczny postęp. Dwa lata temu za Karolinę Kaletę nikt by złamanego grosza nie dał, a dziś jest medalistką MŚ. Dlatego nie przesadzajmy z oczekiwaniami. Wiem, że są rozbudzone po medalach w juniorskim sprincie. Ale w środę w sprincie do lat 23 już będzie trudniej. Sprint to nie jest mocna strona Izy, choć ma juniorski medal. Iza jest gotowa na mistrzostwa, ale jej główna konkurencja to 10 km stylem dowolnym. W następnej konkurencji u juniorek, na 5 km łyżwą, nie pobiegnie Monika Skinder, tam najmocniejszą z naszych powinna być Karolina Kaleta. Monika zachowuje siły na 15 km klasykiem. Ale tam musiałoby się jej wszystko dobrze poukładać, trasa jest trudna. A potem sztafeta. Mamy dwie mocne dziewczyny, będzie jeszcze Kaja Kukuczka, która się specjalizuje w biegach długich. Zobaczymy. Pozostałe, Hania Popko i Daria Szkurat, są jeszcze młodziutkie, wszystko przed nimi – tłumaczy Kowalczyk. I prosi, żeby jeszcze medali dorosłych imprez tym zawodniczkom na szyi nie wieszać.

"Już są pytania o dorosłe mistrzostwa, o igrzyska. Spokojnie. Juniorki na podium wśród seniorek to ewenement"

 – Już się pojawiają pytania, co będzie w mistrzostwach świata w Oberstdorfie za dwa tygodnie, co się może zdarzyć w igrzyskach w Pekinie za rok. Spokojnie. Juniorka na podium mistrzostw świata wśród seniorek to jest raczej ewenement. Zrobiła to kiedyś Pirjo Muranen w sprincie, w długich biegach udało się Theresie Johaug i Fridzie Karlsson. To naprawdę wyjątki. Ja plany treningowe rozpisywałam pod Vuokatti, to jest dla dziewczyn główna impreza sezonu. Oczywiście w dwa tygodnie forma nie spadnie, ale nie podkręcajmy oczekiwań. Dla Moniki i Izy to będą drugie mistrzostwa świata i niech tam po prostu poprawią swoje wyniki z pierwszych – mówi Kowalczyk. Monika Skinder była dwa lata temu w debiucie w MŚ 55. w sprincie, w tamtym sezonie raz ukończyła zawody PŚ w czołowej 30, powtórzyła to w ubiegłym sezonie, a w obecnym była już 15. w sprincie w Davos i 16. w Kuusamo. Najlepsze miejsce Izabeli Marcisz w seniorskich MŚ to 27. w biegu łączonym. Na pierwsze miejsce w 30. Pucharu Świata Marcisz czekała do sezonu 2019/20. W obecnym sezonie pięć razy była w trzydziestce na etapach Tour de Ski, a cały TdS skończyła na 29. miejscu. – Tym bardziej nie warto dziś wybiegać myślami do Pekinu. Niech dziewczyny skończą ten sezon, zrobią porządne roztrenowanie. A co jest możliwe w Pekinie, to będzie wiadomo może w listopadzie – kończy Kowalczyk.  

Więcej o: