Już 12 lipca w II turze wyborów prezydenckich zmierzą się ze sobą urzędujący prezydent naszego kraju Andrzej Duda i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W tym czasie Justyna Kowalczyk będzie w Austrii na zgrupowaniu. Była mistrzyni olimpijska zamierza jednak głosować. Pochwaliła się, że załatwiła sobie dokument umożliwiający oddanie głosu poza miejscem zamieszkania. W dniu wyborów będzie musiała udać się do Wiednia, by tam zagłosować.
Internauci bardzo chcieli wiedzieć, na kogo Kowalczyk zagłosuje. Natychmiast wyłoniły się dwie grupy: jedna była przekonana, że nasza mistrzyni poprze Trzaskowskiego. Druga dziękowała jej słowami: "Dziękuję w imieniu Andrzeja Dudy". Skala emocji urosła do tego stopnia, że Kowalczyk w końcu nie wytrzymała i napisała, co sądzi o wyciąganiu informacji na temat jej preferencji politycznych.
- Czytam komentarze pod poprzednim TT i mam prośbę: darujcie sobie te wszystkie próby bądź przekonywania, bądź wyszydzania. Gdy będę chciała podzielić się tym, na kogo oddam swój głos, to to zrobię. Po prostu. I nie będzie to mieć na celu przekonania kogoś. Każdy ma swoje sumienie i swoje poglądy - napisała Kowalczyk na Twitterze.
Wielkie emocje wywołał także wtorkowy wpis na Twitterze prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Bońka. - Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludźmi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne, w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska - napisał Boniek. Prezes PZPN odniósł się tym samym do struktury wyborców Andrzeja Dudy, który wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich z 43,5 proc. głosów. Po jego słowach krytykowało go wielu dziennikarzy i internautów. W kolejnym wpisie Boniek dodał: "Przytaczanie faktów nie powinno nikogo denerwować... prawda?".