Skinder miała 20 dni, gdy Justyna Kowalczyk debiutowała w Pucharze Świata. Kiedy jedna z najlepszych biegaczek narciarskich w historii zdobywała pierwsze punkty w karierze, Monika miała miesiąc. Miesiąc temu Skinder zdobyła srebrny medal juniorskich mistrzostw świata w Lahti. Krążek wywalczyła w sprincie stylem klasycznym. W niedzielę „klasykiem” pokonała aż sześć odcinków liczących 1,2 km. Dawała zmiany mistrzyni, do której sukcesów chciałaby kiedyś nawiązać. Bywało, że traciła to, co wypracowywała Kowalczyk, ale z całych sił pracowała, by pokazać, że rzeczywiście – jak przed mistrzostwami zapowiadali Norwegowie – tworzy z Kowalczyk „fascynujący i zaskakująco silny duet”.
Od przyjazdu do Seefeld Monika marzyła o tym starcie. - Wiadomo, że pobiec z Justyną to by był dla mnie wielki zaszczyt – mówiła w rozmowie ze Sport.pl w czwartek, po swoim debiucie w MŚ.
Sprint indywidualny Monice nie wyszedł jak chciała. – Jestem rozczarowana – przyznawała po 55. miejscu. Ale trener Justyna tłumaczyła swoją (i Aleksandra Wierietielnego) podopieczną. - Pobiegłaby szybciej, gdyby to była wcześniejsza część sezonu. Teraz dopiero pierwszy raz przegrała w sprincie z którąkolwiek z naszych dziewczyn. Ale to nie jest główna impreza dla Moniki. Dla niej najważniejsze były mistrzostwa ¶wiata juniorów [zdobyła tam srebrny medal]. A jeszcze później, po drodze do Seefeld, miała Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europejskiej [wywalczyła na nim złoto i brąz] i to Sarajewo nie było dość dobrze zorganizowane, więc na tym straciła – tłumaczyła Kowalczyk.
Gdy pytaliśmy trener Justynę czy to z Moniką pobiegnie w niedzielę, nie miała wątpliwości. - Monika jest przewidziana do startu. Myślę, że gdyby zaraz po sprincie indywidualnym mogła pobiec jeszcze raz, to pobiegłaby już dużo lepiej. Dlatego jeśli tylko któraś z nas się nie rozchoruje albo nie poczuje bardzo słabo w dzień startu, to pobiegniemy razem – mówiła Kowalczyk.
W Skinder trudno nie wierzyć, bo ona już od dwóch lat pokazuje nieprzeciętny talent. Mając 15 lat zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w sprincie. Wygrała jako gimnazjalistka trenująca poza kadrami, w klubiku z Tomaszowa Lubelskiego. W Pucharze Świata startowała dopiero cztery razy, a już wywalczyła punkty, zajmując 20. miejsce w sprincie w Dreźnie, w styczniu tego roku. - Po cichu liczyłem, że dla promocji zawodniczki i dla jej rozwoju Polski Związek Narciarski zdecyduje się ją wysłać na igrzyska olimpijskie do Pjongczangu. Niestety, igrzyska uciekły. Całe szczęście, że na wiosnę pojechała z Justyną Kowalczyk na trzytygodniowe roztrenowanie i po nim została dołączona do teamu. Bardzo wysoko oceniam ten team, między dziewczętami jest wielka rywalizacja – mówił w niedawnej rozmowie ze Sport.pl Waldemar Kołcun, który przez lata szlifował talent Skinder.
W sobotę 27. miejscem w biegu łączonym na 15 km (7,5 km „klasykiem” + 7,5 km „łyżwą”) światu przedstawiła się 18-letnia Izabela Marcisz.
W niedzielę Skinder potwierdziła to, co o niej już mówią. W styczniu w Lahti polska dziewczyna urodzona w roku 2001 stała na podium juniorskich MŚ z Norweżką i Finką urodzonymi w roku 1999. Już wtedy można było uznać, że rozwija się szybciej od potencjalnych przyszłych gwiazd z krajów będących narciarskimi potęgami. Teraz w Seefeld Skinder jeszcze dalej ucieka młodym rywalkom. A tempo dyktuje najlepsza nauczycielka.