Letnie Grand Prix w skokach narciarskich 2018 - Hakuba. Gdzie oglądać transmisję?
Justyna Kowalczyk z pewnością można nazwać jedną z najbardziej wybitnych postaci polskiego sportu. Swego czasu z zapartym tchem oglądaliśmy jej wyścigi, które wygrywała. Okazuje się, że zawodowy sport zawsze wiąże się z kontuzjami, a ból jest nieodłącznym elementem życia sportowców.
Ból i sport wyczynowy zawsze idą w parze. Choć każdy z nas ma inny próg bólu, to - w większości dyscyplin - sportowiec, który potrafi znieść więcej, wygrywa. Od początku bólu bałam się najbardziej. Na starcie rzadko myślałam o rywalkach. Najczęściej zastanawiałam się, jak kolejny raz przecierpieć bieg - pisze Justyna Kowalczyk w felietonie dla "Gazety Wyborczej".
Trwa letnie Grand Prix w skokach narciarskich 2018 - kalendarium skoków
Justyna Kowalczyk niejednokrotnie udowadniała, że nad bólem potrafi zapanować i może z nim wygrać. Tak, jak podczas igrzysk olimpijskich, kiedy to biegała ze złamaną stopą.
Startowałam na igrzyskach z połamaną stopą. Słyszałam oburzone głosy, że tak nie można, że popsuje się jeszcze bardziej. No i co z tego, że popsułam? Stopa boli na zmianę pogody, a złoty medal olimpijski leży w szafce. Dobry interes - żartuje Kowalczyk.
W dalszej części felietonu możemy przeczytać o obecnym stani zdrowia Justyny Kowalczyk. Niestety tutaj znowu potwierdza się teoria, że sport zawodowy może prowadzić do kalectwa.
Ostatnio lekarz ortopeda stwierdził, że moje ciało to wrak. Kilka przepuklin w kręgosłupie, zrypane kolana, achillesy, pościerane chrząstki, zwyrodnienia stawów.
Justyna Kowalczyk skończyła już zawodową karierę, ale jak widać pamiątki z tego okresu zostaną z nią na zawsze i nie chodzi tu o medale i puchary.
Letnie skoki narciarskie - Puchar Beskidów 2018 - wyniki konkursów