TAS wydłużył dyskwalifikację. Therese Johaug nie pobiegnie na igrzyskach

Trybunał Arbitrażowy w Lozannie wydłużył dyskwalifikację Therese Johaug z 13 do 18 miesięcy. To oznacza, że Norweżka nie może wystartować w igrzyskach olimpijskich w Pjongczang

Trybunał uznał odwołanie Międzynarodowej Federacji  Narciarskiej, domagającej się dla Therese Johaug surowszej kary niż ta wymierzona przez norweską komisję antydopingową. Orzeczenie trybunału to ostateczny werdykt w sprawie Johaug. Zapadł ponad 11 miesięcy po teście antydopingowym, który wpędził w kłopoty najlepszą wówczas biegaczkę narciarską na świecie. W tym czasie prawnicy Johaug walczyli o jak najniższą karę, a ona przygotowywała się do igrzysk z pomocą swojej prywatnej drużyny treningowej. Jako zawieszona nie może trenować z całą kadrą. Teraz już wiadomo, że te przygotowania pójdą na marne.

Steryd anaboliczny clostebol wykryto u Johaug po niezapowiedzianym badaniu dopingowym z 16 września 2016, podczas przygotowań do sezonu. Norweżka od początku tłumaczyła, że zakazaną substancję brała nieświadomie, steryd był w maści Trofodermin, którą lekarz kadry przepisał jej na poparzenie słoneczne podczas zgrupowania wysokogórskiego we Włoszech. Lekarz podał się do dymisji w dniu ogłoszenia pozytywnego wyniku testu, wziął całą winę na siebie. Na tym opierała się linia obrony Johaug przed komisją dyscyplinarną norweskiej agencji antydopingowej i potem przed Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie: skoro lekarz wziął na siebie pełną odpowiedzialność, to znaczy że Johaug nie dopuściła się żadnych zaniedbań.

Norweska komisja antydopingowa uznała wiele argumentów Johaug i skazała ją na 13 miesięcy dyskwalifikacji. Czyli potraktowała ją dość łagodnie, bo w sprawach sterydów anabolicznych 12 miesięcy zawieszenia to właściwie minimum, a maksymalna kara to 4 lata. Wysokość kary zależy od tego, czy substancja została wzięta celowo czy nie. A jeśli to był doping brany nieświadomie – jak duże były zaniedbania sportowca, które doprowadziły do nieświadomego zażycia. W myśl przepisów dopingowych to sportowiec jest odpowiedzialny za to co się dostaje do jego organizmu.

Na opakowaniu Trofoderminu jest ostrzeżenie, że zawiera on substancje dopingujące. Lekarz tłumaczył, że nie zwrócił na ten napis uwagi. Therese Johaug – że nawet nie musiała zwracać uwagi, skoro lekarz, któremu wierzyła bezgranicznie, zapewniał, że nie ma tam nic zabronionego. I to było właśnie głównym przedmiotem rozpraw zarówno przed komisją dyscyplinarną norweskiej agencji antydopingowej, która ukarała Johaug łagodnie, jak i przed trybunałem w Lozannie: czy konsultując się z lekarzem kadry Johaug dopełniła należytej staranności i mogła wyrzucić opakowanie leku nie czytając nawet ulotki.

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) uznała że ten wyrok byłby złym sygnałem dla sportu i odwołała się do trybunału w Lozannie. FIS oczekiwał od 16 do 20 miesięcy zawieszenia. Wiedząc, że taka kara oznaczałaby nieobecność Johaug w igrzyskach olimpijskich w Pjongczang (Norweżka nie ma jeszcze indywidualnego złotego medalu igrzysk, to jedyne ważne trofeum jakiego jej brakuje).

Trybunał przyznał rację FIS i de facto przesądził o tym, że w najbliższych igrzyskach nie pobiegnie jedna z największych gwiazd sportów zimowych.

Skład orzekający trybunału uznał, że Johaug nie dopełniła obowiązku sprawdzenia opakowania i złamała w ten sposób przepisy antydopingowe. I chociaż to złamanie przepisów - czytamy w uzasadnieniu - nie pasuje do dotychczasowej kariery Johaug, w której nie było żadnych dopingowych wpadek, trybunał musiał zaostrzyć karę, by zadośćuczynić zasadzie równości wszystkich sportowców jeśli chodzi o obowiązki antydopingowe. I uznał, że w przewidzianym dla takich przypadków przedziale 12-24 miesięcy kara 18 miesięcy, liczona od 18 października 2016, będzie najodpowiedniejsza.

Od kiedy Johaug pogodziła się z tym, że w jej sprawie nie ma szans  na uniewinnienie, powtarzała że granica bólu to 15 miesięcy dyskwalifikacji. Jeśli kara będzie dłuższa – zapowiadała - będzie musiała odpuścić igrzyska. Johaug ma się odnieść do werdyktu na konferencji prasowej w Seiser Alm, tam gdzie teraz trenuje. I gdzie rok temu dostała od lekarza Trofodermin na popękane od słońca usta.

Copyright © Agora SA