Choć reprezentant Wenezueli nie dawał długo za wygraną, w kwalifikacjach poddał się ostatecznie w połowie dystansu. Pięć kilometrów przebiegł w 55 minut, a więc w czasie o pół godziny gorszym od tego, jaki na mecie osiągnął zwycięzca biegu. Jak doszło do tego, że zawodnik, który nie ma bladego pojęcia o bieganiu, rywalizuje z najlepszymi na mistrzostwach globu?
Wenezuela od kilku lat wysyła swoją reprezentację na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, będąc w zasadzie najbardziej egzotyczną kadrą na tej imprezie. Solano, który otrzymał powołanie na zawody w Lahti, na mistrzostwa przyjechał bez większej wiedzy na temat dyscypliny, w jakiej przyszło mu startować. Nie znał nawet podstaw - służby porządkowe pomagały mu prawidłowo założyć kijki.
Być może reprezentant Wenezueli spisywałby się odrobinę lepiej, gdyby zdołał miesiąc przed rozpoczęciem imprezy dotrzeć do Szwecji. Tam miał w spokoju przygotowywać się do startu w Lahti. Podróż zawodnika do Skandynawii zakończyła się jednak skandalem na francuskim lotnisku, gdzie został wzięty za nielegalnego imigranta i zatrzymany przez policję. Ostatecznie do Lahti dotarł w ostatniej chwili.
Po występie w środowych eliminacjach Solano nie rezygnuje z dalszej walki na trasach. W czwartek zobaczymy go w kwalifikacjach sprintu, w których za cel postawił sobie dotarcie do mety.