Test antydopingowy, któremu Johaug została poddana 16 września, wykazał obecność clostebolu w organizmie zawodniczki. Norweżka zapewnia, że steryd przyjęła nieświadomie, przez używanie maści na oparzone usta, która miała go w składzie. Lekarstwo miał kupić były już lekarz norweskiej kadry Fredrik Bendiksen. Medyk z ogromnym doświadczeniem zapomniał sprawdzić czy maść nadaje się do użytku dla sportowca, Johaug też nie zapoznała się ani z ulotką, ani z opakowaniem, a podobno na obu znajdowały się informacje ostrzegające o obecności w składzie kremu substancji zabronionych profesjonalnym zawodnikom.
Norweska Agencja Antydopingowa biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności zaproponowała, by Johaug została zdyskwalifikowana na 14 miesięcy, czyli de facto na ten sezon, w następnym mogłaby już startować w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. To łagodna kara, bo maksymalna długość zawieszenia wynosi aż cztery lata.
Teraz do tej propozycji ma się odnieść Norweska Konfederacja Sportu. - Prawnicy obu stron, czyli Antydoping Norge i Theresy Johaug, przestawią swoje wersje oraz będą mogli przesłuchać tych świadków, których będą sobie życzyli. Przesłuchana zostanie też Johaug - zapowiada szef instytucji, Ivar Soelberg.
Ostateczna decyzja strony norweskiej o karze dla Johaug powinna zapaść do połowy lutego. Dopiero wtedy do norweskiej propozycji będą mogły się odnieść Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) i Światowa Agencja Antydopingowa (WADA).
Najgorsze dopingowe tłumaczenia sportowców. Seks oralny, 40 zjedzonych cielaków. Dziennie