Biegi narciarskie. Łuszczek: szkoda, że Kowalczyk zniknie, młoda mama Bjoergen najlepsza w historii

- Dopiero się Puchar Świata zaczął, a dla nas tak naprawdę zaraz się skończy. Szkoda, ale Justyna wie co robi - mówi Józef Łuszczek. Od piątku do niedzieli nasza mistrzyni będzie startowała w Lillehammer, później na dwa miesiące zniknie z Pucharu Świata, by w zawodach niższej rangi szykować się do MŚ w Lahti. - Medale rezerwuję dla Marit Bjoergen. A w sprawie Justyny może mądrzejszy będę po Lillehammer - mówi mistrz świata z 1978 roku. W piątek sprint stylem klasycznym, relacja na żywo w Sport.pl od godz. 12

Obserwuj @LukaszJachimiak

W piątek sprint stylem klasycznym, w sobotę bieg na 5 km "łyżwą", w niedzielę pościg "klasykiem" na dystansie 10 km - to plan drugiego i zarazem ostatniego na najbliższe dwa miesiące weekendu Justyny Kowalczyk w Pucharze Świata 2016/2017. Po Kuusamo, gdzie rywalizowano przed tygodniem (sprint i 10 km - obie konkurencje "klasykiem"), i po Lillehammer w kalendarzu będzie dominował styl dowolny. A "łyżwy" nasza mistrzyni już nie trenuje, bo za bardzo cierpiało na tym jej zdrowie. W Lillehammer Kowalczyk pięć kilometrów tą techniką zamierza pokonać tylko dlatego, że wchodzi w skład trzydniowego cyklu, a ona bardzo chce się sprawdzić w jeszcze dwóch "klasycznych" startach, zanim zejdzie do zawodów niższej rangi. To tam ma szlifować styl klasyczny tak, by 28 lutego powalczyć o medal mistrzostw świata w Lahti w biegu na 10 km.

- Dopiero się Puchar Świata zaczął, a dla nas tak naprawdę zaraz się skończy. Szkoda, ale Justyna na pewno wie co robi i wierzy w medal w Lahti - mówi Józef Łuszczek. - Po jej 16. i dziewiątym miejscu w Kuusamo tak naprawdę nie wiemy, jak jest. Widziałem, że "dychę" biegła trochę ciężko, że inne dziewczyny, np. Krista Parmakoski [zajęła drugie miejsce], wyglądały lepiej. Ale to nic nie znaczy. Przecież Justyna nawet w swoich najlepszych latach potrzebowała czasu, żeby się rozpędzić - dodaje mistrz świata z Lahti, z 1978 roku.

Łuszczek ma nadzieję, że w Lillehammer Kowalczyk wypadnie lepiej niż na inaugurację Pucharu Świata. Sama zawodniczka też na to liczy, skoro za cel stawia sobie miejsce w najlepszej "szóstce" trzydniowego minicyklu.

- Wydaje mi się, że pierwsze miejsce trzeba rezerwować dla młodej mamusi. Marit Bjoergen jest wielka. Domyślam się, jak trudno jest tak pracować, żeby wygrać już w pierwszy weekend po powrocie z urlopu macierzyńskiego - mówi Łuszczek. - Gdybym już dziś musiał mówić, kto w lutym i marcu będzie zdobywał medale mistrzostw świata, to na pewno wskazałbym Norweżkę. Trzeba powiedzieć, że jest najlepszą narciarką w historii. Nawet wielki biathlonista Ole Einar Bjoerndalen nie ma tylu zwycięstw, co ona - dodaje dawny mistrz.

W niedzielę w Kuusamo Bjoergen wygrała w Pucharze Świata swój 103. bieg, licząc z etapami takich imprez jak Tour de Ski czy Ruka Triple. Bjoerndalen ma 94 zwycięstwa w PŚ w biathlonie i jedno w biegach narciarskich. - Skoro Justyna zaraz zniknie, to będę obserwował, jak radzi sobie Bjoergen. A czy na koniec lutego one stoczą walkę w Lahti? Może mądrzejszy będę po Lillehammer. Jak Justyna wypadnie lepiej niż w Kuusamo, to będę spokojniejszy o to, że jak w swoich dobrych latach z każdym tygodniem będzie szła w górę - kończy Łuszczek.

Ciesz się z powrotu zimy! Wracają piękne sportsmenki! [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Więcej o: