Biegi narciarskie. Puchar Świata w Kuusamo. Wszędzie słychać "astma", "astma". Ktoś nakleił na stadionie biegowym kartkę: "Norway Ski Team - Doping Team"

Astma to paradoks sportu: chorzy sportowcy skuteczniej walczą o medale niż zdrowi. Stąd pokusy. I przepisy zmieniające się od dziesięcioleci, raz w jedną, raz w drugą stronę. Norwegowie narobili tu teraz takiego zamieszania że pewnie nie obejdzie się bez kolejnych zmian

Jest wielki, od tego sezonu ciemnoniebieski a nie czarny, i będzie przyciągał w Kuusamo najwięcej spojrzeń. Wchodzą tam na pięterko, czy nie wchodzą? Kto wchodzi? Ile siedzi? Z jaką miną wychodzi? Co robił?

Tir, czyli astmatyczne bistro

Dotąd norweski tir serwisowy najbardziej intrygował tym, co się dzieje na parterze, gdzie są stanowiska serwismenów. Teraz - tym co poziom wyżej, w pokoju w którym biegacze odpoczywają przed i po starcie. Tam, gdzie -jak się okazało po dziennikarskich śledztwach latem i jesienią 2016 - Norwegowie mieli astmatyczne bistro: nebulizatory z solą fizjologiczną pomieszaną z lekami na astmę, każdemu według potrzeb: dla chorych te leki które biorą od lat, dla zdrowych słabsze preparaty. Wszystko głównie z myślą o sprinterach, bo to szybkie biegi są największym obciążeniem dla dróg oddechowych. Marit Bjoergen mówi, że z nebulizatorów, działających skuteczniej niż zwykłe inhalatory, korzystała tylko przy okazji sprintu. Brała mieszankę soli fizjologicznej i Atroventu, leku który w ogóle nie jest zabroniony przez WADA, niezależnie od dawki. Swój Symbicort, dozwolony, ale tylko w określonej dawce, bierze w tradycyjny sposób, z inhalatora.

Czas paranoi

Przez lata to Symbicort Bjoergen wywoływał najwięcej emocji w dyskusji o astmie. Teraz wydaje się mało znaczącym problemem w porównaniu z innymi. Marit - przyleciała do Kuusamo, jak cała kadra Norweżek, bardzo późno, ostatnim czwartkowym samolotem - wraca do Pucharu Świata po półtora roku przerwy, a pod jej nieobecność w norweskiej kadrze wybuchał pożar za pożarem.

Na ścianie wspomnianej ciężarówki, obok wejścia do pokoju relaksu, są cztery wielkie zdjęcia. Pierwsza od lewej Therese Johaug, najlepsza narciarka ostatnich sezonów, czekająca na karę po wykryciu u niej sterydu clostebol. Obok sprinter Ola Vigen Hattestad, mistrz olimpijski z Soczi. Dalej Martin Johnsrud Sundby, najlepszy narciarz ostatnich lat, zdyskwalifikowany i pozbawiony zwycięstwa w Tour de Ski i Pucharze Świata 2015 za przedawkowanie przeciwastmatycznego Ventolinu, podanego właśnie nebulizatorem, z nieprzepisowo dobraną porcją leku. I ostatnia w rzędzie Heidi Weng, która mówi, że po wpadkach Sundby'ego i Johaug zaczyna już popadać w paranoję i sprawdza wszystko po kilka razy. Z nich czworga astmy nie ma tylko Johaug. Ale leki na astmę brała. Na przeziębienia.

"Norway Team - Doping Team"

Przed piątkowym treningiem na stadionie biegowym ktoś przykleił kartkę: "DDR Norway Ski Team - Doping Team", z rysunkiem strzykawki. W rozmowach z biegaczkami i biegaczami słychać co chwila: astma to, astma tamto. Tak się zaczyna pierwsza zima po lecie norweskich skandali. Zima z mistrzostwami świata w Lahti. Pierwszymi w Lahti od 2001, czyli od tych mistrzostw które się skończyły gigantycznym skandalem dopingowym z udziałem gospodarzy. On na lata zepsuł opinię fińskim biegom, zniechęcił do nich sponsorów, sprawił że fińscy biegacze byli witani na zagranicznych zawodach okrzykami "Oszuści", "dopingowicze". Jest wielu fińskich kibiców, którzy teraz chętnie wzięliby rewanż. - Tę kartkę przykleił jakiś głupek. Chciał być zabawny, a mu nie wyszło - mówi Aino Kaisa Saarinen, ostatnia fińska indywidualna mistrzyni świata, z 2009 roku. Saarinen mocno krytykowała Norwegów i po sprawie Sundby'ego i Johaug, była też w grupie tych zagranicznych sportowców, do których dzwonił w tej sprawie szef norweskich kadr w biegach Vidar Lofshus , próbując ich przekonać do zmiany zdania. - Tak, dzwonił tuż po sprawie Martina. Wyjaśniał jak, jego zdaniem było. Odpowiedziałam mu, że muszę wierzyć w stanowisko WADA, która uznała że musi być za to kara. Bo zawsze się pojawia w sprawach dopingowych tyle wyjaśnień, że oszalałabym gdybym wierzyła we wszystko. Uważam, że ścigający doping robią dobrą robotę i trzymam ich stronę. Choć bardzo chciałabym wierzyć Vidarowi - mówi Sport.pl Saarinen.

Po co była Sunby'emu tak wielka dawka?

Nebulizatory nie są niczym nielegalnym. Problem w tym, co się do nich podaje. Preparaty przeciwastmatyczne, które Norwegowie dają, nie są zabronione przez WADA, o ile przepiszą je lekarze i pilnuje się wytyczonych dawek. WADA mówi wprawdzie, że nie należy podawać zdrowym sportowcom leków. Ale zdyskwalifikować za to nikogo nie można, bo nie ma pozytywnego wyniku testu.

Norwegowie przekonują, że leki serwują z troski o zdrowie sportowców i są gotowi nawet wytłumaczyć reszcie świata na specjalnych seminariach, dlaczego warto ich naśladować. Ale zbyt wiele się zdarzyło w ostatnich miesiącach, żeby to przyjmować na wiarę. Martin Johnsrud Sundby cierpi na astmę od wielu lat (tak jak i Bjoergen, która bierze leki właściwie od początku kariery) i potrzebuje lekarstwa, ale dlaczego lekarz kadry musiał mu dawać do nebulizatora niedługo przed startem całą dobową dawkę na raz? I to nie przez pomyłkę, tylko miał taki zwyczaj, bo Sundby miał dwa testy oblane z tego samego powodu. I jeszcze ciekawsza sprawa: co z tłumaczeniami, które Norwegowie podawali przez ostatnie lata, że choremu leki na astmę pomogą być tak sprawnym jak zdrowy, ale zdrowemu nic nie dadzą? To już nieaktualne, skoro i zdrowym serwują leki? Podają je na podrażnione wysiłkiem drogi oddechowe, na kaszel po sprincie, na utrudnione oddychanie przy przeziębieniu.

"Nie róbmy z kadry fabryki"

- My wtedy wycofujemy biegaczy ze startu, żeby się wyleczyli, a wy im dajecie te leki - mówią szwedzcy specjaliści do norweskich. Lukas Udelhoven, belgijski trener norweskiej siedmioboistki Idy Marcussen, już kilka lat temu mówił, że to właśnie w skracaniu czasu regeneracji jest największa korzyść z leków na astmę. - Ten lek przyspiesza ponowną zdolność do treningu, pozwala wytrzymać większe obciążenia. Ideą leku na astmę jest poprawa życia, a nie pomoc w przekraczaniu granic w sporcie - mówił swego czasu Udelhoven. Jego zawodniczka dostała zaproszenie z Olympiatoppen, organizacji nadzorującej przygotowania elity norweskich sportowców, na testy które miały sprawdzić czy ma astmę. Ale Marcussen odrzuciła zaproszenie, a Udelhoven mówił, że te testy są robione z nadzieją, że wyjdzie astma, a nie z obawą, że wyjdzie. Wtedy jego głos był w Norwegii odosobniony. Dziś już nie jest. Norwescy etycy, lekarze niezwiązani ze sportem, dziennikarze od lata grillują związek narciarski za to, że kadrę traktował jak fabrykę medali, gdzie się liczy głównie optymalizacja procedur. A i procedury w końcu zawiodły, jak w sprawie Sundby'ego.

Cykliczne wojny z Norwegią

Nie jest to pierwsza, i na pewno nie ostatnia wojna o astmę. Te wojny powtarzają się cyklicznie i sami Norwegowie przerobili ich kilka. Podczas igrzysk 1992 roku szwedzki "Expressen" atakował Vegarda Ulvanga i Bjoerna Daehlie za wziewy przed biegiem na 50 kilometrów. Podczas igrzysk w 2002 Rosjanie głośno atakowali za wyrobienie sobie pozwolenia na lek Frode Estila, w 2010 Justyna Kowalczyk Marit Bjoergen za pozwolenie na silniejszy lek niż wcześniej. W tym czasie przepisy zmieniały się wiele razy. Najpierw je zaostrzano: od 1994 żeby brać leki nie wystarczała już jak wcześniej, szczera chęć, trzeba było mieć też diagnozę lekarską. Zwykłą diagnozę. A od 2002 to już musiała być diagnoza zrobiona podczas wystandaryzowanego testu, z próbą wysiłkową, takiego samego dla wszystkich chętnych. A od 2010 zaczęła się stopniowa liberalizacja przepisów. Aż po dopuszczenie przez WADA trzech zakazanych wcześniej substancji rozszerzających oskrzela, co sprawiło, że wiele wystawionych wcześniej TUE, specjalnych zezwoleń terapeutycznych, przestało być potrzebnych.

Polska na drugim biegunie

Jedno się tylko w tym czasie nie zmieniało: Norwegowie zawsze byli w awangardzie. Astmę ma tam osiem procent populacji. Wśród norweskich olimpijczyków - trzydzieści procent. Wśród biegaczy narciarskich - co drugi. W Polsce mamy odwrotny problem: wielu naszych sportowców nie leczy astmy, choć powinni . Albo nie wiedzą że ją mają, albo uważają że nie wypada, bo to nieuczciwe, kojarzy się z dopingiem. Był w polskim sporcie przypadek, że sportowiec przez dwa lata nie brał leku i skończyło się to wstrząsem anafilaktycznym. Ze specjalnego badania przeprowadzonego wśród polskich olimpijczyków przed igrzyskami w Pekinie wyszło, że co drugi zdiagnozowany astmatyk nie miał dokumentacji leczenia. Źle leczona astma prowadzi do kalectwa układu oddechowego. A astmatyków przybywa i będzie przybywać, bo to choroba cywilizacyjna . Ani norweskie podejście nie jest dobre, ani polskie.

Bez nebulizatora i leku ani rusz

Astma to paradoks sportu. Nie ma żadnych wątpliwości, że uprawianie sportu w trudnych warunkach, w niskiej temperaturze, naraża sportowca na astmę wysiłkową. Ale nie ma też żadnych wątpliwości, że zachorowanie na astmę wysiłkową nie zmniejsza szans sportowca na wygrywanie. Wręcz przeciwnie. Astma i inne choroby układu oddechowego to najpowszechniejsze schorzenia wśród olimpijczyków, zarówno letnich jak i zimowych. Dotyczą siedmiu, ośmiu procent startujących. A astmatycy, jak pokazują statystyki medalowe igrzysk, są skuteczniejsi od zdrowych rywali w walce o trofea. To jest widoczne zwłaszcza podczas igrzysk zimowych. bo tam jest mniej więcej tyle samo konkurencji wytrzymałościowych, co pozostałych (w igrzyskach letnich wytrzymałościowe są w zdecydowanej mniejszości). Weźmy statystyki zimowych igrzysk od Salt Lake City, czyli od czasu wprowadzenia bardziej wyśrubowanych norm pozwoleń na leki astmatyczne. W 2002 w Salt Lake City wystartowało 5,2 procent astmatyków, ale zdobyli 15,6 procent medali. W Turynie w 2006 7,7 procent olimpijczyków było astmatykami, a zdobyli 14,4 procent medali. W Vancouver - 7,1 procent, a zdobyli 11.8 procent medali ( dane z pracy Kena Fitcha ). Z norweskich medali olimpijskich zdobytych od 2002 przez biegaczy narciarskich aż 69 procent wywalczyli astmatycy. To musi działać na wyobraźnię tych, którzy się zastanawiają: starać się o lek czy nie. Tak jak historia z podawaniem leków zdrowych podziałała na wyobraźnię młodych biegaczy i lekarze opowiadają w norweskich mediach o tym, jak przybyło im w gabinetach młodych ludzi, przekonanych że bez nebulizatora i leku ani rusz. Dlatego ta zima zaczyna się na smutno. I może się skończyć kolejną zmianą przepisów.

Zobacz wideo

Griezmann w hicie i inne najlepsze sportowe reklamy! [WIDEO]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.