Na Twitterze Finka wrzuciła zdjęcie maści użytej przez Johaug: z ostrzeżeniem na opakowaniu, że maść zawiera środki dopingujące. Saarinen kupiła ją w Livigno, tam gdzie lekarz norweskiej kadry
- To naprawdę wyjątkowe, że w ciągu dwóch miesięcy pojawiają się informacje o dopingowych wpadkach najlepszego norweskiego biegacza i najlepszej norweskiej biegaczki. Nie przekonują mnie ich tłumaczenia - mówi Aino-Kaisa Saarinen, mistrzyni świata z 2009 (była wtedy najgroźniejszą rywalką Justyny Kowalczyk), w wywiadzie dla norweskiego "Dagbladet". Odnosi się do wpadek najpierw Martina Johnsruda Sundby'ego, który przedawkował lek na astmę, a teraz Therese Johaug, u której wykryto steryd anaboliczny clostebol. Obydwoje zrzucili odpowiedzialność za swoje dopingowe wpadki na lekarzy kadry. Johaug tłumaczy, że wzięła maść Trofodermin ze sterydem na poparzone słońcem i popękane usta.
- Czy możemy wierzyć jej i lekarzowi? Moim zdaniem tu powinna wkroczyć Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) i zrobić niezależne dochodzenie: co się dzieje w norweskich biegach - mówi Saarinen, która jest teraz na zgrupowaniu w Livigno i kupiła tam Trofodermin, by pokazać na zdjęciu, że na opakowaniu jest ostrzeżenie dla sportowców: lek zawiera środki dopingujące.
Inny weteran fińskich biegów Sami Jauhojaervi, który też trenuje teraz w Livigno, jest w rozmowie z "Dagbladet" jeszcze ostrzejszy: - Już drugi raz norweski lekarz z kadry biegów psuje karierę sportowcowi. Norwegowie, zmieńcie lekarzy - mówi Jauhojaervi i dodaje: - Nie kupuję tych tłumaczeń Johaug.
Zdjęcie Trofoderminu z ostrzeżeniem dopingowym zamieściła też na Twitterze Justyna Kowalczyk. Polka wielokrotnie krytykowała Norwegów za stosowanie leków na astmę. Na temat dopingowej wpadki Therese Johaug nie chce się jednak wypowiadać.
Wybrano najpiękniejszą fankę Euro 2016. Przebiła Natalię Siwiec?