Kowalczyk przyzwyczaiła nas, że nawet swoich najlepszych zim nie zaczynała popisowym bieganiem. Zwykle spokojnie się rozpędza, choć dwa lata temu, na początek sezonu z igrzyskami olimpijskimi w Soczi, wygrała w Kuusamo sprint i bieg na 5 km klasykiem. Przed rokiem, również w fińskim mieście, w sprincie była siódma, ale w sezonie 2012/13 na inaugurację w szwedzkim Gällivare na 10 km stylem dowolnym - 27.
Wczoraj Polka odpadła w ćwierćfinale sprintu i ostatecznie zajęła 29. miejsce. To jej najgorsze wejście w sezon od 11 lat. Ale choć Justyna mówi, że bliżej jej do emerytury niż do walki o kolejną Kryształową Kulę, nie ma się co obawiać. Ten wyniki nie jest wyznacznikiem jej możliwości.
Ruka Triple miało być dla Polki jednym z ważniejszych i najlepszych momentów tej zimy. I pewnie byłoby, gdyby nie zaatakował jej - jak sama to określiła - wściekły wirus, z którym walczy od kilku dni.
W Kuusamo do rozegrania zostały jeszcze bieg na 5 km łyżwą (sobota) i bieg pościgowy na 10 km klasykiem (niedziela). Dla preferującej klasyk Kowalczyk to układ znakomity, gdyby tylko Polka była w normalnej dyspozycji. A nasza biegaczka mówi, że mocne przeziębienie utrudnia życie biegaczki narciarskiej bardziej niż pęknięta kość śródstopia (z taką kontuzją zdobyła olimpijskie złoto w Soczi).
Sezon jest nietypowy, bez imprezy, w której do wygrania są medale, bez kilku ważnych zawodniczek, które postanowiły odpocząć od nart i zająć się życiem osobistym, m.in. Marit Bjorgen. Ale nie znaczy to, że nie ma o co walczyć i nie ma czego wygrywać. "Obiecuję, co rzadko mi się zdarza, że nie będę omijać podium" - napisała Kowalczyk w swoim ostatnim felietonie dla Sport.pl Ekstra.
Sobota: 5 km łyżwą (10.05, TVP 2, Eurosport). Niedziela: 10 km klasykiem na dochodzenie (10.05, TVP 2, Eurosport).