Anną Sierock dla Gazety: Nie znam tego pana

Ja miałam własne zdanie co do tego, kto był lepszy w tej rywalizacji, i nic mnie nie przekona, że zrobiłam coś złego - mówi polska sędzia, która rozstrzygała w olimpijskiej rywalizacji par sportowych.

Radosław Leniarski: Czy zna Pani Alimsana Tochtachunowa?

Anna Sierocka: Nigdy nie słyszałam tego nazwiska ani z nim nie rozmawiałam.

Jest oskarżony przez amerykański sąd o przekupienie sędziów podczas zawodów, które Pani sędziowała...

- To dla mnie sensacja. Ja miałam własne zdanie co do tego, kto był lepszy w tej rywalizacji, i nic mnie nie przekona, że zrobiłam coś złego. Przy czym wcale nie neguję, że innym sędziom mogli się bardziej podobać Kanadyjczycy.

Tochtachunow miał według włoskiej policji kontakt z sześcioma sędziami łyżwiarskimi. Czy z sędziami można się kontaktować w czasie zawodów?

- Miałam kilka rozmów z Polską, hotelowa recepcja je łączyła. Dopiero po wybuchu tej afery kategorycznie zabroniono nam, sędziom, rozmów z mediami.

Czy przesłuchiwano Panią w związku z tą sprawą? Pytano, dlaczego oddała Pani swój głos na Rosjan?

- Jeszcze w Salt Lake City dwóch członków komisji apelacyjnej Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej i prezydent przesłuchiwali mnie. Pamiętam, że długo przygotowywałam się do tej rozmowy. Ale oni pytali tylko o sędzię francuską. Ona, wydawałoby się, była zupełnie na luzie na tych zawodach. Tak mi się wydawało, bo przecież jej para nie startowała. Nawet jej to powiedziałam w jakiejś przerwie.

Jednak to również Pani głos zaważył na zwycięstwie Rosjan. Teraz okazuje się, że w sprawa ma podłoże korupcyjne.

- Jaką ja mogłabym mieć korzyść? Dla polskiej pary Rosjanie są bezpośrednią konkurencją. Poza tym na Rosjan głosował też chiński sędzia. Rosjanie z Chińczykami nie współpracują, a ten sędzia - starszy, poczciwy człowiek, który nie sądzę, aby wiele rozumiał po angielsku - tak przeżył oskarżenia, że się rozchorował i został potem zastąpiony. No i cóż, futer i diademów ani drogich samochodów nie posiadam, więc to chyba jasne, że jak mu tam, Tochtachunow do mnie nie dzwonił.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.