Anna Sierocka: Nigdy nie słyszałam tego nazwiska ani z nim nie rozmawiałam.
- To dla mnie sensacja. Ja miałam własne zdanie co do tego, kto był lepszy w tej rywalizacji, i nic mnie nie przekona, że zrobiłam coś złego. Przy czym wcale nie neguję, że innym sędziom mogli się bardziej podobać Kanadyjczycy.
- Miałam kilka rozmów z Polską, hotelowa recepcja je łączyła. Dopiero po wybuchu tej afery kategorycznie zabroniono nam, sędziom, rozmów z mediami.
- Jeszcze w Salt Lake City dwóch członków komisji apelacyjnej Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej i prezydent przesłuchiwali mnie. Pamiętam, że długo przygotowywałam się do tej rozmowy. Ale oni pytali tylko o sędzię francuską. Ona, wydawałoby się, była zupełnie na luzie na tych zawodach. Tak mi się wydawało, bo przecież jej para nie startowała. Nawet jej to powiedziałam w jakiejś przerwie.
- Jaką ja mogłabym mieć korzyść? Dla polskiej pary Rosjanie są bezpośrednią konkurencją. Poza tym na Rosjan głosował też chiński sędzia. Rosjanie z Chińczykami nie współpracują, a ten sędzia - starszy, poczciwy człowiek, który nie sądzę, aby wiele rozumiał po angielsku - tak przeżył oskarżenia, że się rozchorował i został potem zastąpiony. No i cóż, futer i diademów ani drogich samochodów nie posiadam, więc to chyba jasne, że jak mu tam, Tochtachunow do mnie nie dzwonił.