Kowalczyk krytykuje lekarzy: moja walka z dopingiem jest z góry przegrana
Roszkowski - Sliż, będący ekspertem w dziedzinie chorób płucnych nie zgadza się opiniami, jakoby stosowanie przez chorych biegaczy leków na astmę tylko wyrównywało ich szansę w rywalizacji ze zdrowymi zawodnikami.
- W konkretnym przypadku astmy wysiłkowej biegacze narciarscy są uprzywilejowani nawet podwójnie - uważa.
Dlaczego? - pyta Rzeczpospolita
Jego zdaniem osoba przyjmująca lek już na starcie dysponuje taką samą pojemnością płuc jak osoba w pełni zdrowia. Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik. - Druga sprawa to długotrwała ochrona organizmu przed czynnikami, które fizjologicznie powodują skurcz oskrzeli, zimnem i wysiłkiem - tej ochrony zdrowa osoba nie ma - twierdzi Roszkowski-Sliż i stara się całe zjawisko wytłumaczyć jeszcze dokładniej.
- Przepływ powietrza zwiększa się proporcjonalnie do kwadratu stopnia powiększenia oskrzeli. Nie mówimy więc o poszerzeniu oskrzeli (odwróceniu bronchospazmu u chorego), tylko o tym, że pojemność życiowa płuc zwiększy się u osoby biorącej lek nawet o 10 procent. To przecież bardzo dużo w biegu na 10 km, gdzie różnica na mecie wynosi 4 sekundy. Choroba tworzy więc sytuację uprzywilejowaną dla chorego - podsumowuje profesor.
Przepisy dotyczące leków na astmę ulegają stopniowej liberalizacji. Słynne glikokortykosteroidy, kiedyś całkowicie zabronione, od 1 stycznia 2011 r. są przez WADA [Światowa Agencja Antydopingowa] dozwolone do podawania miejscowo, czyli wziewnie. Każdy może je brać! - mówił niedawno w Jarosław Krzywański - lekarz z komisji medycznej przy PKOl
Narciarskie MŚ. Smog nad Holmenkollen atakuje astmatyków ?