MŚ w narciarstwie klasycznym. Sprint, czyli Justyna Kowalczyk chce, ale nie musi

Dziś pierwszy start Justyny Kowalczyk w MŚ. W sprincie techniką dowolną o podium będzie jej bardzo trudno. W Oslo sprzymierzeńcem Polki będą podbiegi. To one przekonały ją, że ma szanse w walce ze specjalistkami sprintu. Eliminacje od 13.30, finały o 15. Transmisja w TVP 2, TVP Sport i Eurosporcie. Relacja na żywo w Sport.pl.

- Akurat dla mnie poprzeczka nie wisi wysoko - uśmiecha się Kowalczyk przed czwartkowym startem w Holmenkollen. Rzeczywiście, na imprezach mistrzowskich Polka nigdy nie przebrnęła nawet kwalifikacji w tej konkurencji. Podczas MŚ w Val di Fiemme w 2003 roku była 31., a do finałowych rozgrywek awansuje 30 zawodniczek.

Justyna Kowalczyk: Moje poprzednie sukcesy nie wpłyną na start w Oslo

Na olimpiadzie w Turynie w 2006 roku zajęła miejsce w piątej dziesiątce i finały obejrzała w hotelu w telewizji.

Dwa lata temu w Libercu w ogóle nie stanęła na starcie. - Umówiłam się z trenerem, że miejsce na podium na 10 km klasykiem zwolni mnie ze sprintu łyżwą. Udało się, byłam trzecia - opowiadała wtedy Kowalczyk.

Z piętnastu zwycięstw w PŚ ani jednego nie odniosła w tej konkurencji.

Na podium PŚ stała 36 razy, ale tylko dwukrotnie w sprincie łyżwą - w tym i ubiegłym roku w dalekim rosyjskim Rybińsku, dokąd nie dotarło wiele czołowych biegaczek przygotowujących się do igrzysk w Vancouver i do MŚ w Oslo.

Justyna na pierwszych kilkunastu krokach nie jest szybka jak błyskawica, rozpędza się z metra na metr. Ale wtedy bywa już za późno - przebierające szybko nogami i odpychające się kijkami w zawrotnym tempie agresywne sprinterki są daleko. I bywa, że zamykają Kowalczyk w środku stawki. Wtedy Polka nie może wykorzystać swojej doskonałej wytrzymałości, by przesunąć się do przodu. Nie ma gdzie narzucić osławionego w narciarskim światku zabójczego tempa pod górę.

W Oslo może być inaczej.

Tu Justynie sprzyjają trzy strome i długie, bo liczące ponad 100 m podbiegi na 1335-metrowej trasie.

Do mety wiedzie zjazd, ale nie ma jednej, bardzo długiej prostej, na której sprinterki mogą nadrobić dystans. Finisz to dwa zakręty pod kątem prostym, przejazd przez mostek i ponad 100 m do mety leciutko pod górkę. - Trasa jest trudniejsza niż zwykle w sprintach łyżwą, nie jest płaska, i to najważniejsze - opowiada Kowalczyk. - Stanę na starcie i w ogóle nie będę myśleć o tym, że akurat w tej konkurencji moje szanse na medal są najmniejsze. Nie będę się zastanawiała, czy to mój dzień, czy nie. Postaram się skoncentrować, by na trasie nie popełnić żadnego błędu i walczyć z całych sił. Na mecie zobaczę, co to dało.

- Podbiegi są mocne, a zjazdy mało skomplikowane. Nie ma gdzie się przewrócić, choć ani na chwilę nie wolno stracić koncentracji i kontroli nad wydarzeniami - dodał trener Aleksander Wierietielny. - Sprint łyżwą nie jest ulubionym dystansem Justyny i potraktujemy go jak świetne przetarcie przed kolejnymi startami.

Rok temu Kowalczyk wygrała tutaj kwalifikacje sprintu łyżwą w znakomitym czasie (3.02,19). W finale zajęła jednak czwarte miejsce - wygrała będąca wtedy w znakomitej formie Norweżka Marit Bjorgen.

Dziś Polka czuje się jeszcze mocniejsza niż wtedy. Ale i rywalki są lepsze. Gdyby jednak Kowalczyk nie wierzyła w możliwość walki o wysokie miejsca, MŚ zainaugurowałaby sobotnim biegiem łączonym, w którym będzie bronić tytułu MŚ z Liberca. Tak np. zrobiła Aino-Kaisa Saarinen. Finka będzie faworytką do medali we wszystkich startach na dystansach, ale oceniła, że w czwartek nie ma szans, więc wzięła sobie wolne.

- Zobaczymy, czy będzie nam sprzyjać natura - mówi trener Wierietielny. - Jeśli śnieg nie będzie za śliski, do przodu pójdą zawodniczki z najlepszą wytrzymałością. Justyna jest wśród nich. Jeśli na trasie będą szybkie warunki, ciężko będzie zgubić sprinterki.

Aleksander Wierietielny: Jak nie będzie śliskiego śniegu to liczyć się będzie wytrzymałość

W czwartek po południu nad Holmenkollen ma sypać śnieg, temperatura wzrośnie do około zera stopni. Jeśli prognozy się sprawdzą, śnieg nie powinien być za szybki. Ale i tak do zdobycia będą trzy medale, a kandydatek wiele.

- Na pewno urodzona sprinterka, wicemistrzyni świata z Liberca Amerykanka Randall, która w tym sezonie wygrała sprinty w Libercu i Drammen oraz była druga w Düsseldorfie - wylicza Kowalczyk. - Szwedki Falk i Brodin to następne świetne sprinterki, tytułu z Liberca broni Włoszka Follis. Uważam, że najlepiej i najładniej na świecie łyżwą biega Szwedka Kalla i też będzie mocna. Tak samo Norweżka Jacobsen.

Inna Norweżka - Bjorgen - jest faworytką nie tylko miejscowych mediów do medalu w każdym starcie. Norwescy dziennikarze dają jej najmniej szans na podium w sprincie - jak polscy reporterzy w przypadku Kowalczyk. Ale jeśli się zdarzy - nie będzie sensacją. To dwie najlepsze zawodniczki obecnego sezonu i doskonale wiedzą, że im lepiej rozpoczną mistrzostwa, tym mocniejsze będą w kolejnych startach.

Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym ? sprawdź najnowsze informacje o Małyszu, Stochu i Kowalczyk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.