Justyna Kowlaczyk jeden z celów na ten rok już osiągnęła. Podczas ostatniego weekendu w Drammen Polka zapewniła sobie trzecią z rzędu Kryształową Kulę za triumf w Pucharze Świata. - Spełniło się jedno z moich największych marzeń: zdobyć puchar trzy razy z rzędu. Niby przewagę miałam dużą, ale cały czas bałam się, że dostanę żółtą kartę i wykluczą mnie z finału - przyznaje narciarka, która teraz koncentruje się na rozpoczynających się w środę mistrzostwach świata w Oslo.
Kowalczyk przyznaje, że przed czwartkowym startem jest zdenerwowana. Norwegowie nie dają nikomu zapomnieć, że mistrzostwa startują lada dzień. Polka jest jednak świadoma swojej mocy. - Czuję się bardzo dobrze, w tym sezonie nie byłam jeszcze w lepszej formie - mówi. Z drugiej strony wie, że MŚ czy igrzyska różnią się od startów w Pucharze Świata. Przede wszystkim innym rodzajem presji i motywacją.
Justyna pierwszy raz trenowała w Norwegii w poniedziałek. Do tej pory trasy w Oslo były zamknięte dla wszystkich oprócz Norwegów. - Nie robię z tego problemów. Może nie znam tras tak świetnie jak Marit, która trenuje tu co dzień, ale pamiętam je nieźle z poprzednich biegów. Teraz nie myślę o nikim poza sobą. To jest czas na egoizm - dodaje.
Kowalczyk ustosunkowała się także do doniesień mediów o trwającej w narciarstwie wojnie sprzętowej. Sprężynujące kijki Szwedów, super lekkie stroje Norwegów nie robią jednak na niej wrażenia. Justyna przyznaje, że jeśli chodzi o nowości jest wyjątkowo oporna i staroświecka. - Przywiązuje się do strojów, ciągle walczę z moim sponsorem, żeby pozwolił mi jeździć w starszych butach, zostawił stare kijki. Jak wymyślą motorek mocowany do pleców proszę mi dać znać - śmieje się narciarka.
Kwalifikacje do sprintu stylem dowolnym w Holmenkollen rozpoczną się w czwartek o 13.30. Walkę o medale Kowalczyk i rywalki rozpoczną o 15.
Rywalki Justyny Kowalczyk ?