Małysz wygrał Turniej Czterech Skoczni!

Dawno polski sportowiec nie zwyciężył w prestiżowej, liczącej się w świecie imprezy. Adam Małysz w wielkim stylu wygrał konkurs w Bischofshofen i cały Turniej Czterech Skoczni - korespondencja Roberta Błońskiego i Michała Pola

Małysz wygrał Turniej Czterech Skoczni!

Dawno polski sportowiec nie zwyciężył w prestiżowej, liczącej się w świecie imprezy. Adam Małysz w wielkim stylu wygrał konkurs w Bischofshofen i cały Turniej Czterech Skoczni - korespondencja Roberta Błońskiego i Michała Pola

I wreszcie ten, na którego wszyscy czekacie... pozaziemski Adam Małysz... - zaczął spiker zawodów w Bischofshofen. Potem jego słowa zagłuszył ryk 30-tysięcznej widowni: Austriacy, Niemcy, Finowie machali swoimi flagami, prosząc Polaka: "Zieeeeeeh!" (po niemiecku "ciągnij").

I Małysz pociągnął. Choć wygraną w Turnieju Czterech Skoczni miał już w kieszeni, a i do zwycięstwa w konkursie w Bischofshofen wystarczyłby mu bezpieczny skok, znów leciał najdłużej ze wszystkich - na 134. m (zaledwie trzy mniej od rekordu skoczni). A tylko kilku zawodników zdołało tego dnia przekroczyć barierę 120 m.

Gdy wylądował, na trybunach cudzoziemskie oklaski zmieszały się z polskim: "Dziękujemy! Dziękujemy!". A po chwili wszystkie dźwięki zagłuszył potężny, triumfalny bas 3,5 metrowej trombity Stanisława Cieślara, ubranego po góralsku w kierpce, kopyce, nawłoki i wałasznioki, sąsiada Małysza z Wisły, który wraz z ojcem polskiego skoczka, Janem, burmistrzem miasta Janem Poloczkiem i jeszcze dziesiątką osób dojechali na miejsce po całonocnej podróży. Wszyscy mieli łzy w oczach. - Co za szczęście! Adaś przeszedł do historii. Wygrał w wielkim stylu. Jak będziemy świętować? Po góralsku! Będzie prawdziwa uczta - wołał wzruszony ojciec. Grupa góralskich kibiców z Wisły miała ze sobą transparent: "Adam Małysz - Wisła trzyma kciuki".

Lepiej niż na dyskotece

Po skoku Małysza polscy kibice wpadli w prawdziwą euforię. Wpadali sobie w ramiona, ściskali, całowali. Powiewały wielkie biało-czerwone flagi z orłem pośrodku. Nie było odciętych flag austriackich jak w Innsbrucku, gdzie Polaka dopingowali głównie rodacy mieszkający w Niemczech, przebywający na urlopie w Alpach. Tym razem większość z ponad 100-osobowej grupy przyjechała z Polski specjalnie dla Adama. Jak pięciu chłopaków z Jeleniej Góry w szalikach piłkarskiej reprezentacji i czapkach stańczyka. - Nie wypadało nie przyjechać - mieliśmy tu najbliżej z całej Polski - opowiadali. - To historyczne wydarzenie, ciekawsze niż najlepsza dyskoteka. Niech żałują ci, co zostali. Za tydzień jedziemy na loty narciarskie do Harrachova w Czechach. To tylko 15 km od Szklarskiej Poręby. I wzywamy kibiców: niech nas tam będzie z 10 tysięcy!

Oprócz jeleniogórzan z biało-czerwoną flagą wśród transparentów sławiących niemieckie, austriackie i japońskie gwiazdy pojawiły się napisy: "Nie ma mocnych na Małysza - zebrzydowioki"; "Małysz bez granic".

Mógłby zapomnieć przypiąć narty

Faworyt nie zawiódł. Oddał dwa najdłuższe skoki i jest pierwszym w historii TCS zawodnikiem, który zdobył więcej niż tysiąc punktów. Kiedy wzruszony, z czekiem na 40 tysięcy marek, stał na podium któryś z polskich kibiców zaśpiewał: "Mistrzem świata jest Małysz, Małysz najlepszy jest, Małysz to jest potęga, Małysz CWKS".

Później polski skoczek odebrał kluczyki do nowiutkiego audi. Doszło przy tym do kolejnego nieporozumienia - choć czekali na to wszyscy polscy kibice, organizatorzy nie puścili zwycięzcy hymnu. - Szkoda, chociaż na podium byłem już tak wzruszony, że jakbym jeszcze usłyszał Mazurka Dąbrowskiego to na mur bym się rozpłakał - powiedział później "Gazecie" Małysz.

Żadne zgrzyty nie mogły jednak popsuć szampańskich humorów, w jakich byliśmy wszyscy na skoczni. Już po porannej serii próbnej było jasne, że żadnej niespodzianki nie będzie. Małysz, mający w klasyfikacji generalnej turnieju 38 pkt. przewagi nad drugim zawodnikiem, Japończykiem Noriaki Kasai, poleciał na odległość 128 m.

- Żeby przegrać, Polak musiałby zapomnieć na skoczni o zapięciu nart. A i wtedy wcale nie jest pewne, czy by nie poleciał najdalej - stwierdził przed rozpoczęciem finałowych skoków były znakomity zawodnik i triumfator Turnieju Czterech Skoczni Niemiec Dieter Thoma.

Na Polaka nie było mocnych. Zdecydowanie wygrał obie serie konkursowe (127 m w pierwszej, 134 m w drugiej serii). Zdeklasował Japończyka Kasai, który zupełnie się pogubił. - Jego forma zjeżdża w dół tak szybko, jak Małysza idzie w górę - skomentowała skoki Kasai japońska dziennikarka.

Król jest jeden, na imię ma Adam

Oprócz Małysza w Bischofshofen startowali także 17-letni Tomasz Pochwała i Wojciech Skupień. Pierwszy skoczył słabo (73 m), ale dla niego sukcesem jest samo zakwalifikowanie się do konkursu głównego. Skupień miał dwa przeciętne skoki, ale utrzymał miejsce w pierwszej piętnastce Turnieju. - To mój największy sukces w karierze - powiedział Skupień po zawodach. - Jestem już bardzo zmęczony całym tym turniejem i dobrze, że to się kończy. Osiągnąłem jednak najlepszą formę w życiu i odzyskałem motywację do pracy. Muszę poprawić przede wszystkim odbicie. Jak z tym będzie lepiej, to i odległości będą bardziej imponujące.

Po zawodach tłumy zachwyconych konkursem Niemców i Austriaków ruszyły na uliczki i placyki Bischofshofen, słuchać muzyki na żywo i popijać grzane wino z okazji Święta Trzech Króli. - Tak naprawdę król jest dzisiaj tylko jeden, a na imię ma tak - powiedział nam jeden z młodych Austriaków i wskazał na czoło, gdzie miał wypisane farbą imię "Adam".

Tymczasem niemieccy, austriaccy, norwescy, fińscy, a nawet japońscy dziennikarze zaczęli wypytywać nas o życie i karierę Małysza. Udzieliliśmy chyba więcej wywiadów niż sam zwycięzca turnieju. Dziennikarka z Japonii, która usłyszała gdzieś, że Małysz wchodząc na skocznie nuci pod nosem kolędy, prosiła, trzymając dyktafon, by zanucić jej jedną z nich. Wybraliśmy "Przybieżeli do Betlejem pasterze". Ciekawe, jak będzie brzmiała w wykonaniu Noriaki Kasai czy Masahiko Harady?

DLA GAZETY Janne Ahonen,

fiński skoczek, zajął drugie miejsce

To, co pokazał Małysz było po prostu fantastyczne. Myślę, że każdy skoczek, który z nim przegrał w tym turnieju, będzie potrzebował trochę czasu, żeby się otrząsnąć. Wierzę, że i ja będę kiedyś skakał tak jak Adam. To znaczy tak perfekcyjnie. Z idealnym timingiem, wybiciem z progu itd. Najlepiej, gdyby udało mi się doścignąć jego formę już za miesiąc, kiedy w mojej ojczyźnie, w Lahti odbędą się mistrzostwa świata.

Andreas Widhoelzl

austriacki skoczek,

triumfator turnieju z ubiegłego roku

Wszystko, co robił Adam Małysz podczas tego turnieju, robił perfekcyjnie. Był najlepszy i zasłużył na wygraną jak mało kto w historii konkursu. Ale niech nie myśli, że cały Puchar Świata będzie mu równie łatwo wygrać, jak Turniej Czterech Skoczni. Jestem pewien, że styl jego wygranych, przeskakiwanie rywali o 10 metrów - och, to było okropne - bardzo zmobilizuje nas wszystkich do pracy. I ta jego dominacja nie potrwa długo. Uciekł nam, ale dościgniemy go.

Liczby Małysza

1 - numer startowy Polaka we wszystkich konkursach tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni

2 - zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Małysz triumfował w Innsbrucku i Bischofshofen.

3 - rekordy skoczni w TCS.

4 - zwycięstwa w kwalifikacjach do turnieju. Ta sztuka nie udała się dotąd nikomu.

5 - zwycięstw w konkursach Pucharu Świata ma Małysz na swoim koncie.

104,4 - tyle punktów przewagi - najwięcej w historii - miał Małysz nad drugim w klasyfikacji generalnej TCS.

120,5 - tyle metrów skoczył w Innsbrucku. O pół metra pobił rekord Niemca Dietera Thomy, obecnie komentatora telewizji RTL.

129,5 - tyle metrów uzyskał w Ga-Pa. Aż o sześć i pół metra poprawił rekord skoczni aktualnego lidera PŚ, Martina Schmitta.

132,5 - skok w Oberstdorfie. Z rekordu cieszył się jednak tylko kilkadziesiąt sekund. Skaczący zaraz po nim Martin Schmitt wylądował pół metra dalej.

1045,9 - punktów wywalczył Małysz w czterech konkursach TCS. Takiego wyniku nie miał żaden z 48 poprzednich triumfatorów tej imprezy.

91000 - franków szwajcarskich (jeden frank = 2,5 zł.) zarobił Małysz w tym sezonie na skoczniach. Żaden z zawodników nie dostał więcej.

Michał Pol, Robert Błoński z Bischofshofen

Copyright © Agora SA