Doping Kornelii Marek. Krężelok broni Trypolskiego

- Moje zdanie jest takie, że Kornelia była świadoma, co bierze. Z doktorem Trypolskim pracowałem od samego początku i mam do niego zaufanie. Pytanie, kto kupił i podał Kornelii EPO, jest więc dla mnie otwarte - mówi Sport.pl i ?Gazecie Wyborczej? biegacz narciarski Janusz Krężelok.

Krężelok ma 36 lat, od 15 sezonów startuje w Pucharze Świata. Był w kadrze na długo przed tym, gdy w 2006 r. trenerem został Wiesław Cempa. I na długo zanim w 2005 r. oficjalny kontrakt podpisał Witalij Trypolski, ukraiński lekarz i fizjoterapeuta kadry, a dziś główny podejrzany o podanie Kornelii Marek erytropoetyny (EPO).

Polska biegaczka, jedyny sportowiec złapany na dopingu podczas igrzysk w Vancouver, od lat trenowała z Krężelokiem w jednej grupie. Tak samo jak Sylwia Jaśkowiec, Paulina Maciuszek i Maciej Kreczmer. Cała czwórka stawi się w poniedziałek o godz. 11 w Krakowie i będzie zeznawać przed specjalną komisją Polskiego Związku Narciarskiego, który ma wyjaśnić aferę. Marek, przesłuchana w ostatni poniedziałek, do dopingu się nie przyznaje. Potwierdza, że dostawała zastrzyki, ale była przekonana, że to witaminy i odżywki.

- Cały czas się zastanawiamy, jak to mogło być. Moje zdanie jest takie, że Kornelia musiała być świadoma, że wzięła EPO. Pytanie tylko, kto jej to podał i skąd to dostała, bo dla mnie to nie jest takie oczywiste - mówi Krężelok. Jego zdaniem wina Trypolskiego nie jest przesądzona. - Znam go od lat i mam duże zaufanie. To porządny człowiek. Do Polski ściągnął go jeszcze Aleksander Wierietielny [obecnie trener Justyny Kowalczyk]. Wiem na 100 procent, że nigdy nie podałby zawodniczce czegokolwiek, nie mówiąc, co jest w strzykawce. To po prostu nie jest możliwe. Nie wyobrażam też sobie, że mógłby podać zakazany środek - mówi Krężelok.

Sam wielokrotnie przyjmował od Trypolskiego różne zastrzyki. - Ale to zawsze były dozwolone środki, jak witamina B12, czy różne odżywki regenerujące. Witalij zajmował się w kadrze także odnową, masażami, ustalał, kto ma iść do sauny, na pole magnetyczne czy laser. Wszystko wykonywał bez zarzutu, znał się na rzeczy - podkreśla.

PZN przez pięć lat z okładem akceptował bez mrugnięcia okiem wszystkie zalecenia i każdy zastrzyk Ukraińca. Potwierdza to trener Wiesław Cempa. - Traktowałem go jako fachowca. Nie wtrącałem się. Ja się zajmowałem treningami biegowymi i siłowymi, a on patrzył na parametry medyczne - mówi szkoleniowiec.

- Witalij ma rodzinę, raczej odkładał każdy grosz. Nigdy nie szastał pieniędzmi. Finansowo mu się nie przelewało, także przez kryzys na Ukrainie. Stracił chyba nawet jakieś pieniądze w banku. I co, miał nagle wyłożyć duże pieniądze na EPO? Co by na tym zyskał? - pyta Krężelok. Takie samo pytanie stawiał trzy dni temu dr Jarosław Krzywański, szef olimpijskiej misji medycznej z Whistler. Nikt nie umie odpowiedzieć.

- Tylko Trypolski robił zastrzyki, a EPO może być tylko w zastrzykach. Sam przyznał, że nie widział na ciele Kornelii innych śladów po igle. Jaka miałaby być inna wersja? - odpowiada na te wątpliwości Piotr Nurowski, szef PKOl.

PZN płacił Ukraińcowi nieco ponad 1000 euro miesięcznie, ale po dopingowej wpadce Marek, tydzień temu rozwiązał z nim umowę o pracę, nie czekając na jego wystąpienie przed komisją "śledczą". Teraz liczy, że Trypolski mimo zwolnienia przyjedzie na poniedziałkowe przesłuchanie. - Nie mi oceniać, czy dobrze zrobili rozwiązując umowę. Na pewno będzie mi szkoda, że nie będzie z nami pracować. Ja będę bronił Witalija Trypolskiego, bo bardzo dobrze wykonywał swoją pracę - podkreśla Krężelok, który nie jest jedynym obrońcą fizjoterapeuty. Jeśli dobrze wsłuchać się w wypowiedzi Justyny Kowalczyk i trenera Wierietielnego, to od początku też stoją po stronie Ukraińca. - Łatwo jest zwalać winę na kogoś innego. Odpowiedzialność ponosi zawodniczka - mówiła Justyna. - A mało to jest narkomanów na świecie? Oczywiście, że Kornelia mogła sobie zrobić zastrzyk sama - dodawał Wierietielny.

Jeśli jednak iść tropem, że Marek sama szprycowała się EPO, pozostaje kwestia dotarcia do leku i nadzoru medycznego. Stosowanie EPO jest bowiem niebezpieczne, jeśli się nie wie, w jakich dawkach brać. - Brat chłopaka Kornelii jest lekarzem - podszepnął nam rozwiązanie jeden z naszych rozmówców. - Była niezwykle ambitna. Najważniejsze dla niej było wygrać rywalizację z Pauliną i Sylwią, koleżankami z kadry. Może stąd się to wzięło?

W poniedziałek Witalij Trypolski ma zeznawać przed komisją PZN. Zapewnia, że nie boi się przyjechać.

Nawet pięć lat dyskwalifikacji dla Kornelii Marek ?

Więcej o: