Głośno było o przemowie, jaką podobno dyrektor zespołu Wayne Gretzky mobilizował zawodników. Mówił o tym, że pozostałe drużyny nienawidzą Kanady. - Nie jesteśmy tu, aby prowadzić wojnę z innymi drużynami. Jesteśmy tu, aby zdobyć złoty medal - zdementował plotki bramkarz Martin Brodeur.
Pierwsza bramka została strzelona po dwójkowej akcji Simona Gagne i Joe Sakicia. Druga po podobnej akcji w drugiej tercji, ale przeprowadzonej przez Mario Lemieux i Steve'a Yzermana. Finezja, szybkość, siła. Fińscy obrońcy byli bezradni. Wtedy wydawało się, że już jest po meczu. Ale 20 sekund później było 1:2.
Czy inne drużyny nienawidzą Kanady? Może nienawidzą Eda Jovanovsky'ego, głównego sprawcy trzeszczenia band w trzeciej tercji, który bodiczkował każdego Fina na swojej drodze, oraz Chrisa Prongera, któremu Teemu Selanne próbował zbodziczkować twarz na bandzie. Pozostała pionowa szrama na czole Kanadyjczyka. Ostatnie dwie minuty meczu przypominały "Bitwę pod Grunwaldem" Matejki. Brutalne sceny, ponure, skoncentrowane twarze Finów, którzy napierali - dosłownie - ciałem na bramkę Kanadyjczyków.
Drugi ćwierćfinał (USA - Niemcy) przeszedł bez historii. Amerykanie po skruszeniu muru berlińskiego zaczęli swobodnie strzelać bramki. Skończyło się na 5:0, ale i w tym meczu były ofiary. Obrońca niemiecki Erich Goldmann zdzielił kijem Johna LeClaira i kiedy ten zbierał zęby na lodzie, Goldmann na pięć minut powędrował na ławkę kar. LeClairowi założono dziesięć szwów i wrócił na lód. Strzelił gola i... znów dostał kijem w twarz. Zabolało całą salę.