Trzynaście zespołów będzie walczyć o medale w konkursie drużynowym. Polska wystartuje z numerem dziewięć - mówił po odprawie technicznej trener Apoloniusz Tajner.
Apoloniusz Tajner: Najbardziej zaskoczony jestem tym, że w drużynie niemieckiej jako pierwszy będzie skakał Sven Hannawald. To niespodzianka. Zwykle najlepsi zawodnicy poszczególnych drużyn skaczą jako ostatni. No, ale to nie moja sprawa.
- To, że rozbieg będzie maksymalnie obniżony i już nie będą go podwyższać. Czasem bywało tak, że ci z pierwszej grupy, czyli teoretycznie najsłabsi, skakali z wyższej belki niż pozostali. Tutaj tak nie będzie. Ale nie wiem, czy to dla nas dobrze, czy źle. To się okaże.
- Roberta puszczaliśmy wcześniej pod koniec i zawsze zawalał skoki. Teraz chcemy oszczędzić mu stresu, by jak najmniej czekał na swój skok. Jeśli chodzi o młodych zawodników, to kolejność była obojętna. Wybraliśmy Tonia, by także za długo nie czekał na swoją kolej.
- Na miejsce w pierwszej szóstce. Ale jak będzie, zupełnie nie wiem. Najwięcej zależeć będzie od Roberta. Jak skoczy daleko, będę spokojniejszy, bo ci młodzi raczej nie powinni zawalić skoków. On już tu zaczynał skakać dobrze, ale teraz przestał. Może się obudzi?
- Nie. Po to na olimpiadę pojechała szóstka zawodników, by jak kogoś dopadnie słabość, było kim zastąpić. Ja wiem, jak to jest z formą. Czasem odchodzi i nie wiadomo, dlaczego.
- Tak. Dotarły do mnie wiadomości z Polski. Tutaj nikt nam nic nie powiedział. Ale wiem, że reklama została już wycofana.
- Nie. Jak tylko mam możliwość, nie ruszam się z pokoju. Leżę i czytam książki. Zabrałem tu ze sobą cztery: sensacyjną "Fala" oraz historyczne "Tajemnice II wojny światowej", "Punkty zwrotne w wojnach" i "Najwięksi terroryści świata". Poczytałem sobie m.in. o ben Ladenie.