Profesor Instytutu Techniki Lotniczej o skoczniach w SLC

Po pierwszym treningu zawodnicy opowiadali, że w Utah skacze się inaczej niż na niżej położonych obiektach europejskich. Czego w Salt Lake City może obawiać się Adam Małysz?

Profesor Instytutu Techniki Lotniczej o skoczniach w SLC

Po pierwszym treningu zawodnicy opowiadali, że w Utah skacze się inaczej niż na niżej położonych obiektach europejskich. Czego w Salt Lake City może obawiać się Adam Małysz?

Odpowiada profesor Jerzy Maryniak z Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej Politechniki Warszawskiej:

- 2200 m to rzeczywiście wysoko. Powietrze na tej wysokości jest o blisko jedną czwartą rzadsze niż nad poziomem morza. Ponieważ siła aerodynamiczna jest wprost proporcjonalna do gęstości powietrza - jest tym większa, im gęstsze jest powietrze - to możemy przyjąć, że skoczkowie mogą mieć o blisko kilkanaście procent mniejszą siłę nośną. Tę niedogodność można częściowo zrekompensować dobrym wyjściem z progu - trzeba wyjść pod takim kątem, żeby uzyskać jak największą wysokość i potem dać się "unieść" powietrzu. Małysz nie może popełnić błędów z Turnieju Czterech Skoczni, gdy według mnie niskie prędkości wyjścia z progu spowodowały, że nasz as nie mógł osiągnąć odpowiedniej wysokości. Spłaszczona trajektoria lotu nie pozwalała na dalekie loty.

Nie wierzę natomiast, żeby wiele mogły pomóc kombinezony. Normy określające ich rozmiary i przepuszczalność powietrza są bardzo rygorystyczne, trudno w tej kwestii osiągnąć wielki przełom.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.