Aleksandra Król-Walas wróciła do rywalizacji w Pucharze Świata po rocznej przerwie związanej z narodzinami dziecka. Najpierw rywalizowała w zawodach, które odbywają się w chińskim Mylin. - Macierzyństwo mnie trochę uspokoiło. W ogóle nie stresuje mnie wizja startów. Bardziej mnie stresuje to, żeby córka była zdrowa, niż to jak zjadę. Kiedyś sama sobie narzucałam presję. Teraz nic nie muszę, a tylko chcę. Na pewno śnieg w Chinach będzie w porządku, bo tak zawsze jest w Azji - komentowała Polka przed zawodami - mówiła Król-Walas przed zawodami.
Aleksandra Król-Walas w imprezie spisała się bardzo dobrze. W drodze do finału pokonała Włoszkę Elisę Caffont i Koreankę Jeong Haerim. W finale przegrała z utytułowaną Czeszką Ester Ledecką, ale i tak zdobyła 800 punktów do rankingu FIS.
Król-Walas skomentowała swój bardzo dobry występ w Mylin.
- Jest, mamy to! Jestem druga w Pucharze Świata po rocznej przerwie. Zapowiadałam, że wracam po to, by walczyć o najwyższe pozycje. Myślę, że wszystkim pokazałam, że da się jako mama jedenastomiesięcznej córeczki trenować i wrócić w najwyższej formie i walczyć o swoje marzenia. Mam nadzieję, że jest to tylko piękny wstęp do kolejnych super wyników w tym sezonie. Nie wróciłam, by zajmować dalekie pozycje. Niesamowite jest to, że rok temu tego dnia byłam w ciąży, a teraz staje na podium Pucharu Świata. Niezmiernie się cieszę. Mam nadzieję, że wszyscy będą kibicować i kolejne starty będą jeszcze lepsze - powiedziała po zawodach Król-Walas.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się we Włoszech (Carezza i Cortina d'Ampezzo) oraz Szwajcarii (Davos).
Król-Walas w lutym ubiegłego roku sięgnęła po brązowy medal na mistrzostwach świata w slalomie gigancie równoległym. - W końcu spełniłam marzenia. To taka wisienka na torcie. Przecież tyle razy zapowiadałam medal, a dopiero teraz to zrobiłam. Wcześniej zawsze coś mi przeszkadzało. Teraz jednak go mam! Dla mnie ten brąz jest jak złoto - mówiła wtedy.