We wtorek rano świat sportu w Polsce obiegła informacja o zawieszeniu Natalii Maliszewskiej z powodu naruszenia przepisów antydopingowych. Łyżwiarce grożą nawet dwa lata dyskwalifikacji, co nie jest dobrą informacją w kontekście igrzysk olimpijskich w 2026 roku.
Do sprawy odniosła się już sama zainteresowana, która zamieściła w mediach społecznościowych oficjalne oświadczenie. "Pragnę podkreślić, że nigdy nie przyjmowałam żadnych zabronionych substancji" - rozpoczęła wicemistrzyni świata.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Maliszewska podkreśliła, że nie ma nic wspólnego z dopingiem w sporcie i liczy na pozytywne zakończenie sprawy. Ujawniła też szczegóły. "Sprawa, która bezpośrednio powoduje moje tymczasowe zawieszenie, miała miejsce w listopadzie 2022 roku. Była już rozpatrywana i przyjęto moje wyjaśnienia. Teraz doszło do zmiany decyzji, a mnie grozi nawet dwuletnia dyskwalifikacja" - napisała i dodała": "Mam nadzieję, że te wyjaśnienia będą wystarczająco klarowne".
Do słów Maliszewskiej odniósł się dziennikarz "Rzeczypospolitej" Kamil Kołsut. "Poniższe oświadczenie wywołuje z kolei mylne wrażenie, że potencjalna dyskwalifikacja jest karą za kilkuminutowe spóźnienie na kontrolę. Zagrożenie dyskwalifikację to efekt trzykrotnego złamania przepisów (2xfailing failure i 1xmissed test) w ciągu 12 miesięcy" - napisał.
Oficjalne oświadczenie wydał także PZŁS, który podkreślił, że 27-latka w ostatnich latach została poddana wielu badaniom i jej sprawa nie dotyczy wykrycia nielegalnych substancji, a błędów w podawaniu danych pobytowych. "Wobec przekazania do przestrzeni medialnej sprawy pani Natalii Maliszewskiej, przed jej finalnym zakończeniem, czujemy się zobowiązani do przekazania Państwu szczegółowej informacji dotyczących zarzuconych jej błędów, tak by opinia publiczna poza chwytliwym tytułem o naruszeniu przepisów antydopingowych (co na dziś nie zostało jeszcze stwierdzone przez żaden organ), mogła również poznać szczegóły sprawy i ocenić czy w takim przypadku zasadne jest przedstawienie Pani Maliszewskiej jako "dopingowcza". Zawodniczka przez całą swoją karierę sportową nigdy nie naruszyła przepisów antydopingowych, a jej wyniki kontroli antydopingowych są świadectwem uczciwości" - przekazano.
W treści wyjaśniono m.in. że Maliszewska trzy razy nie zmieniła swojego adresu, a w opisywanym przypadku o kilkanaście minut spóźniła się na kontrolę antydopingową z powodu przebywania na treningu. "W związku z tą sytuacją w grudniu 2022 r. zawodniczka złożyła wszelkie niezbędne wyjaśnienia do POLADA i Panelu Dyscyplinarnego przy POLADA, który uznał brak podstaw do stwierdzenia jednostkowego naruszenia po jej stronie. Od tak wydanej decyzji odwołanie do CAS wniosła WADA, które to odwołanie zostało poparte przez POLADA. Po rozpoznaniu sprawy CAS postanowił uchylić wydaną decyzję i stwierdził, że opisana powyżej sytuacja stanowi jednak jednostkowe naruszenie po stronie Pani Maliszewskiej. To natomiast obecnie dało to podstawy POLADA do postawienia zarzutu naruszenia przepisów antydopingowych" - czytamy.
"Czy w sytuacji w jakiej znalazła się zawodniczka przepisy antydopingowe faktycznie realizują swój cel tj. walki z nieuczciwymi sportowcami? Czy jako sportowiec – w tak opisanej sytuacji – faktycznie jest nieuczciwa? Wydaje się, że zachowała się jak przystało na uczciwego sportowca. Po tym jak w trakcie treningu zorientowała się, że jest kontrola antydopingowa natychmiast udała się do zadeklarowanego miejsca i poddała kontroli antydopingowej. Próbka była czysta. Organizacja antydopingowa wykonała swój obowiązek, bo sprawdziła Panią Maliszewską w tym dniu i w deklarowanym miejscu" - zakończono.