Kacper Tekieli zginął podczas samotnej wyprawy na Jungfrau (4158 m n.p.m.) - to jeden z najbardziej popularnych szczytów w Alpach Szwajcarskich. Jego celem było zdobycie wszystkich 82 alpejskich czterotysięczników. W Szwajcarii przebywał od dłuższego czasu wraz z żoną Justyną Kowalczyk-Tekieli i synem Hugo. W weekend wspinacz informował o zdobyciu Allalinhorn (4027 m), Strayhorn (4190 m) i Rimpfishhorn (4199 m).
Ostatni post w mediach społecznościowych Tekieli opublikował we wtorek 16 maja. Na Instagramie pokazał zdjęcie swojego plecaka. - W środę urwał się kontakt z Kacprem. Później pojawiła się informacja, że na miejscu jest lawinisko. Następnie dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie znajduje się tam ciało. Później, dziś rano, okazało się, czyje ciało - opowiadała w "Przeglądzie Sportowym" osoba związana ze środowiskiem górskim, której tożsamości nie ujawniono.
Dokładne okoliczności tragedii nie są znane. - Wiemy tylko tyle, że spadł z lawiną, która pociągnęła go około 1000 metrów - ujawnił na antenie TVN24 Piotr Pustelnik, szef Polskiego Związku Alpinizmu. - Jungfrau dla Kacpra to nie był żaden wierzchołek, który sprawiłby mu większą trudność. Straszne nieszczęście. Kacper miał taki projekt, żeby wejść na wszystkie alpejskie czterotysięczniki i pewnie był już na dobrej drodze, żeby to skończyć - tłumaczył mężczyzna.
Cała wyprawa została starannie zaplanowana. Alpinista udał się w góry wraz z rodziną. - Mój mąż rozpoczął ostatnio duży alpejski projekt, pojechaliśmy kamperem w trójkę w góry na dwa i pół miesiąca. Jesteśmy z synkiem w kamperze, czasem robimy jakieś wycieczki, a Kacper realizuje w tym czasie swoje cele w górach, w Alpach - opowiadała jego żona Justyna Kowalczyk-Tekieli w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla firmy Merida.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli pobrali się pod koniec września 2020 r. w Gdańsku, rodzinnym mieście alpinisty. Rok później na świat przyszedł ich syn Hugo.