W czwartek rano gruchnęła informacja o śmierci Kacpra Tekielego. Jako pierwszy o śmierci polskiego wspinacza poinformował portal dts24.pl. 38-latek w ostatnich dniach przebywał w szwajcarskich Alpach, gdzie zdobywał kolejne czterotysięczniki. Według informacji Jerzego Natkańskiego, czyli dyrektora Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego, Tekieli zginął w lawinie.
38-latek był mężem najlepszej polskiej biegaczki narciarskiej Justyny Kowalczyk-Tekieli. Para pobrała się pod koniec września 2020 r., a rok później na świat przyszedł ich syn Hugo. Dwukrotna mistrzyni olimpijska i wspinacz chętnie chwalili się kolejnymi wspólnymi wyprawami w mediach społecznościowych. Kowalczyk-Tekieli była również z mężem na wyprawie w Alpach.
Była biegaczka po kilku godzinach od tragicznej wiadomości odniosła się do tych doniesień. Kowalczyk-Tekieli umieściła w mediach społecznościowych krótki, ale bardzo wymowny wpis. - Był najcudowniejszy - napisała na Facebooku.
W trakcie wyprawy w Alpy Tekielemu udało się zdobyć kilka szczytów. 9 maja 38-latek poinformował o zdobyciu trzech czterotysięczników - Bishorn (4153 m), Weissmies (4017 m) i Lagginhorn (4010 m). Z kolei w weekend przekazał informację o wspinaczce na kolejne szczyty: Allalinhorn (4027 m), Strayhorn (4190 m) i Rimpfishhorn (4199 m).
Góry od zawsze były wielką pasją i miłością 38-latka, o czym przekonywał w jednym z ostatnich wywiadów. - Góry były zawsze obecne w moim życiu. Oczywiście bardziej hobbystycznie i najczęściej w wakacje. Z czasem stały się bardziej świadomym elementem mojego życia - stwierdził w rozmowie z Interią.