Mistrz świata Oskar Kwiatkowski cudem awansował do walki o medale! Faworyt upadł

Wydawało się, że jednego miejsca i 0,15 sekundy zabraknie, żeby Oskar Kwiatkowski awansował do fazy finałowej slalomu równoległego na snowboardowych MŚ w Bakuriani. Złoty medalista niedzielnego giganta skorzystał na tym, że w ostatnim przejeździe upadł faworyt, prowadzący Włoch Maurizio Bormolini. Lepiej spisała się Aleksandra Król. Brązowa medalistka z niedzieli była dziewiąta. Walka o medale od godz. 12.

Co to były za emocje! Zwykłe eliminacje, które powinny się skończyć dawno temu, rozwlekły się na kilka godzin. Po pierwszych przejazdach pań i panów trasa nie nadawała się do niczego. Przy dziesiątej bramce na niebieskim torze zrobiły się dwie wielkie dziury. Od ludzi z naszej ekipy słyszymy, że w niektórych miejscach spod śniegu przebijała ziemia.

Zobacz wideo Jak zachęcić dzieci do aktywności fizycznej? Rozmowa z Kamilem Bortniczukiem, ministrem sportu i turystyki

Organizatorzy musieli poświęcić mniej więcej dwie godziny na naprawę trasy. Eliminacje wznowiono o godzinie 10, czyli wtedy, gdy miała zaczynać się już walka najlepszych 16 snowboardzistek i 16 snowboardzistów w fazach finałowych. Rywalizację od 1/8 finału zobaczymy dopiero od godz. 12:00 naszego czasu.

Faworyt upadł, a jego deska pędziła za rywalem!

I znów zobaczymy w akcji Oskara Kwiatkowskiego oraz Aleksandrę Król, którzy tak znakomicie spisali się w niedzielę. Giganta równoległego Kwiatkowski wygrał, a Król zdobyła brązowy medal. W slalomie - konkurencji nieolimpijskiej, którą oboje nasi snowboardziści trenują trochę rzadziej - i Kwiatkowski, i Król też mają spore apetyty. Ale wygląda na to, że Król ma większe szanse na sukces.

Ona w tej konkurencji stawała już na podium Pucharu Świata, a Kwiatkowski nie. Ona w eliminacjach poradziła sobie pewnie, miała dziewiąty wynik. A Kwiatkowski cudem przesunął się z 20. po pierwszym przejeździe na 16., czyli ostatnie gwarantujące walkę o medale.

Kwiatkowski czekał na wyniki eliminacji aż do ostatniej pary. Najszybszy w pierwszym przejeździe Włoch Maurizio Bormolini tuż po ruszeniu z bramki zagrzebał się w śniegu i upadł. A niewiele brakowało, by deska, która mu uciekła, przewróciła jadącego na czerwonym torze Koreańczyka Sangho Lee (zajął w eliminacjach trzecie miejsce). Anglojęzyczny komentator Eurosportu podkreślał, że pech faworyta do mistrzostwa świata jest wielkim szczęściem naszego mistrza świata z niedzieli.

Finalnie Kwiatkowski został sklasyfikowany na 15. miejscu. A to dlatego, że zdyskwalifikowano Austriaka Benjamina Karla, który w wynikach opublikowanych tuż po eliminacjach był dziewiąty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.