"Z tej strony Kwiatkowski Oskar, mistrz świata". Niezwykła wiadomość od złotego medalisty MŚ

Łukasz Jachimiak
- Pomyślałem sobie: "Cholera, kiedy, jak nie dzisiaj?" - mówi Oskar Kwiatkowski. Mistrz świata nagrał trzyminutową wiadomość, która trafiła m.in. do nas. W niedzielę w Bakuriani 26-latek z Zakopanego osiągnął największy sukces w historii polskiego snowboardu.

Oskar Kwiatkowski, lider Pucharu Świata w snowboardowym gigancie równoległym, jest też od teraz mistrzem świata w tej specjalności.

Zobacz wideo Brązowy medal polskiej sztafety mieszanej w short tracku! Maliszewska: Nie trenowałam przez ostatnie tygodnie tak, jak powinnam

W olimpijskiej konkurencji rozegranej w niedzielę w Bakuriani Kwiatkowski pokazał ogromną siłę, której trzeba było, żeby pokonywać pełną dziur trasę.

- Ciężko mi mówić, bo dalej to do mnie nie dociera. Szczególnie że było naprawdę ciężko. Ci, którzy oglądali zawody, widzieli, jak trudne były warunki - mówi Kwiatkowski w trzyminutowym pliku audio, który za pośrednictwem swojego menedżera rozesłał do mediów.

"Z tej strony Kwiatkowski Oskar, mistrz świata 2023" - tak zaczyna się ta wzruszająca wiadomość. A kończy się równie pięknie - zapewnieniem, że on i Aleksandra Król, która zdobyła brąz, nie obrastają w piórka.

"Już wiem, z czym to się je"

Ale po kolei. - Zacząłem źle. W kwalifikacjach miałem duży problem, żeby w ogóle skończyć pierwszy przejazd. Byłem dopiero siódmy. Ale przed drugim przejazdem pomyślałem sobie "Cholera, kiedy, jak nie dzisiaj?! Wierzę, że jak zjadę swój najlepszy przejazd, to będę szybki". Od drugiego przejazdu w eliminacjach uwierzyłem w siebie, jeździłem już swoją jazdę, nie patrzyłem zbytnio na przeciwny tor. Starałem się tym bawić, jednak nie dało się tym bawić, bo warunki były bardzo trudne. Każdy wygrany bieg to wielkie zmęczenie. Starałem się jak najszybciej wrócić do sił, łapać świeży oddech. No i dojeździłem do finału - analizuje nasz mistrz świata.

- Bardzo się cieszę, że zostałem mistrzem świata i że mogę pisać historię snowboardu w Polsce, bo jeszcze nie mieliśmy mistrza świata. Chcę kontynuować sukcesy. Już wiem, z czym to się je, czuję to dobrze. Cieszę się też, że wielu młodych zawodników w kraju idzie naszymi śladami i trenuje snowboard alpejski - mówi Kwiatkowski.

"Bez obrastania w piórka". We wtorek i środę walka o kolejne medale

Mistrz świata nie zapomina o podziękowaniach. Kieruje je do trenerów z kadry i z klubu, do rodziców oraz do wojska za to, że może służyć, być dumnym żołnierzem i dzięki temu mieć stabilizację finansową. - Wszystko się fajnie poskładało. To jest jedna, wielka drużynowa robota. Jestem wdzięczny - mówi Kwiatkowski.

- Teraz odpoczywam, przede mną jeszcze dwa starty [we wtorek slalom równoległy, a w środę slalom drużynowy w parze z Aleksandrą Król]. Jedziemy dalej, robimy swoją robotę, bez obrastania w piórka - śmieje się nasz złoty medalista. - Trzymajcie za nas dalej kciuki - apeluje na koniec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.