To już koniec. Bargiel przerywa wyprawę na Mount Everest. "Jedyna słuszna decyzja"

Z powodu złych warunków pogodowych Andrzej Bargiel zdecydował się przerwać wyprawę na Mount Everest. - Prognoza na kolejne dni i tygodnie pogarsza się, przewiduje duże opady śniegu oraz wzmagający się wiatr, które nie dają możliwości realizacji celu odpowiedzialnie i bezpiecznie - podkreślono w oficjalnym komunikacie.

Andrzej Bargiel wyznaczył sobie niezwykle ambitny cel. Chciał zostać pierwszym człowiekiem w historii, który bez użycia dodatkowego tlenu wejdzie na szczyt Mount Everestu (8848 m n.p.m.), a następnie zjedzie z niego na nartach. Bargiel i jego towarzysz, Janusz Gołąb, w środę rozpoczęli atak szczytowy, ale z powodu złych warunków pogodowych musieli wrócić do bazy. 

Zobacz wideo Akcja Polaków była fenomenalna, ale to tylko wybryk

Bargiel przerywa wyprawę na Mount Everest. Powód: zła pogoda

Jak się okazuje, dalsza wyprawa nie będzie przez niego kontynuowana. - To już 6. tydzień w bazie pod Everestem, kiedy Andrzej Bargiel jest zmuszony podjąć decyzję o zakończeniu akcji górskiej. Prognoza na kolejne dni i tygodnie pogarsza się, przewiduje duże opady śniegu oraz wzmagający się wiatr, które nie dają możliwości realizacji celu odpowiedzialnie i bezpiecznie - podkreślono w oficjalnym komunikacie. 

- Niestety najbardziej rozsądną decyzją jest zakończenie wyprawy. W związku z dużym ryzykiem i ciężkimi warunkami w Himalajach w tym roku, które są wyjątkowo nieprzewidywalne jest to jedyna właściwa decyzja, którą na tę chwilę z pełną odpowiedzialnością Andrzej Bargiel mógł podjąć w trosce o życie i zdrowie całej ekipy i swoje własne - dodano. 

- Po kilku wyjściach aklimatyzacyjnych Andrzej Bargiel podjął próbę ataku szczytowego w środę (28/09), która z uwagi na silny wiatr musiała zostać przerwana dzień później i skończyła się zejściem do obozu drugiego. Tam Andrzej Bargiel i Janusz Gołąb spędzili 3 noce w oczekiwaniu na poprawę pogody, jednak nieustający silny wiatr i dodatkowo duże zachmurzenie nie pozwoliły na kontynuację wspinaczki, w związku z czym w dniu wczorajszym rano obydwaj wrócili do base camp - podsumowano. 

"Nie było widać szans na to, by dalej się wspinać". Bargiel tłumaczy decyzję o przerwaniu wyprawy

Andrzej Bargiel opublikował też wideo na Twitterze, w którym osobiście wyjaśnia powody przerwania wyprawy. - Cześć, od wczoraj jesteśmy w bazie, wszyscy cali i zdrowi. Niestety, ostatni atak szczytowy mocno dał nam w kość - rozpoczął skialpinista.

- Weszliśmy na 8000 metrów, na przełęcz południową. Niestety, na niej zatrzymał nas wiatr, który był mocniejszy niż w prognozach. Podmuchy do 100 km/h sprawiły, że nie potrafiliśmy rozbić namiotu i obozu, przez co nie mogliśmy też kolejnego dnia próbować wejść na szczyt. Wróciliśmy do obozu drugiego, by przeczekać okres złej pogody, ale ta poprawa nie nastąpiła. Nie da się przy tak silnym wietrze wejść na tak wysoki ośmiotysięcznik, więc wróciliśmy - opowiadał Bargiel.

- Po analizach prognóz, doszliśmy do wniosku, że najrozsądniej będzie zakończyć wyprawę. Niestety, nie było widać szans na to, by dalej się wspinać. W kolejnych dniach nadchodzą bardzo duże opady śniegu, które spowodują równie duże zagrożenie lawinowe. Musielibyśmy bardzo długo tutaj czekać na jakąkolwiek szansę - tłumaczył Polak. - Schodząc napotkaliśmy na równie duże problemy na icefallu. Każde wyjście to przygotowywanie nowej drogi, więc uznałem, że to ryzyko jest zbyt duże. To jest najrozsądniejsza decyzja.

- Uważam, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby to się powiodło. Chciałbym podziękować teamowi, bo dał z siebie wszystko, a także sponsorom, bez których ta wyprawa by się nie odbyła, jak również wszystkim kibicom, którzy trzymacie za nas kciuki. To naprawdę pomaga, czujemy to wsparcie tutaj. Dziękuję i do zobaczenia w Polsce - podsumował Andrzej Bargiel. 

Więcej o: