Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już od ponad siedmiu miesięcy. W trakcie wojny życie straciło tysiące żołnierzy oraz cywilów. Doszło także do aktów terroru wobec ludności cywilnej, zakrawających nawet o ludobójstwo. Przeciwko agresji opowiedziało się wiele instytucji sportowych, które wykluczyły z rywalizacji zawodników pochodzących z państwa najeźdźcy. W taki sposób postąpiła Międzynarodowa Federacja Narciarska.
"Aby zapewnić bezpieczeństwo i ochronę wszystkich sportowców biorących udział w zawodach, Rada FIS jednogłośnie zdecydowała, zgodnie z zaleceniem MKOl, że żaden sportowiec z Rosji lub Białorusi nie będzie brał udziału w żadnych zawodach FIS do końca sezonu 2021/22" - głosili wówczas działacze.
Wiele zimowych federacji zdecydowało się podtrzymać swoje decyzje na kolejny sezon. Jednak z tego planu powoli wycofuje się FIS. Michel Vion, sekretarz generalny instytucji, poinformował kilka dni temu, że organizacja bierze pod uwagę powrót rosyjskich i białoruskich sportowców.
- Być może wydarzy się to w grudniu, wtedy oba państwa, oczywiście bez flagi narodowej oraz hymnu, mogłyby wystąpić w mistrzostwach świata - powiedział Vion podczas corocznego spotkania dziennikarzy specjalizujących się w narciarstwie "Forum Nordicum". Ostateczna decyzja zapadnie 22 października.
Oświadczenie działacza FIS-u wywołało ogromne kontrowersje. Oburzeni możliwością przywrócenia rosyjskich i białoruskich sportowców są przede wszystkim Norwegowie. Torbjorn Skogstad wyjawił, że jeśli FIS pozwoli na powrót zawodników z państw najeźdźcy, wówczas Norwegia podejmie drastyczne kroki. Jednym z nich będzie bojkot Pucharu Świata oraz mistrzostw świata w Planicy.
- To będzie niezwykle istotna decyzja dla sportów zimowych. Jeśli ktoś zapyta mnie o stanowisko Norwegii w tej sprawie, to odpowiem, że nie wyobrażamy sobie rywalizacji z Rosjanami, którzy wciąż toczą wojnę na Ukrainie. Oczywiście chcielibyśmy konkurować z reprezentantami wszystkich państw, ale w tej sytuacji stawiamy na nasze wartości. Jeśli FIS podejmie decyzje o przywróceniu Rosjan, wówczas przedyskutujemy, jakie stanowisko zajmiemy w tej sprawie. Musimy ocenić wszystkie za i przeciw oraz rozważyć konsekwencje naszych decyzji - podkreślił szef komisji narciarstwa biegowego, cytowany przez norweski portal SVT Sport.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Oburzona możliwością przywrócenia do rywalizacji obywateli Putina jest także firma Coop, a więc jeden z głównych sponsorów FIS-u. Zarząd przedsiębiorstwa zapowiedział kilka dni temu, że jeśli federacja zdecyduje się na takich ruch, wówczas spółka zerwie współpracę.
- Nie możemy tego zrozumieć. Nie możemy też uwierzyć, że słowa sekretarza są prawdziwe. Oczekujemy, że FIS natychmiast zrezygnuje z tego pomysłu. Przeprowadziliśmy już rozmowę z działaczami federacji i wyraziliśmy jasne stanowisko w tej sprawie. Nie możemy dać przyzwolenia na powrót Rosjan i Białorusinów do rywalizacji. Jeśli federacja nie weźmie sobie naszych słów do serca, to nie będziemy już dalej jej sponsorem - zagroził dyrektor ds. komunikacji firmy Coop, Bjørn Takle Friis w rozmowie z Adresseavisen.