O nich na igrzyskach może być głośniej niż o Stochu i Żyle. Przeskoczyli skoczków

Łukasz Jachimiak
Skoczkowie w kryzysie, biathloniści w jeszcze większym, w biegach wciąż tęsknota po Justynie Kowalczyk. Za miesiąc start zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Czy pierwszy raz od prawie ćwierć wieku Polska nie zdobędzie medalu?

Natalia Maliszewska błyszczała w short-tracku. Na torze długim światu przedstawili się Andżelika Wójcik, Kaja Ziomek i niedawny wrotkarz Marek Kania. Nawet zagubiony w tym momencie Kamil Stoch całkiem niedawno wskakiwał na podium Pucharu Świata. Z polskim sportem zimowym nie jest tak źle, jak było w 1998 roku, gdy na igrzyskach w Nagano nikt z naszej kadry nie stanął na podium. Ale też zdecydowanie nie jest aż tak dobrze, żebyśmy na miesiąc przed rozpoczęciem igrzysk zapowiadali polskie medalobranie.

Zimy lepsze niż lata

W 2002 roku Adam Małysz wyskakał w Salt Lake City srebro i brąz. Z takim dorobkiem Polska zajęła 21. miejsce w klasyfikacji medalowej. A później było coraz lepiej. W 2006 roku w Turynie srebro biathlonisty Tomasza Sikory i brąz biegaczki narciarskiej Justyny Kowalczyk pozwoliły naszej kadrze zająć 20. miejsce w tabeli krajów-medalistów.

W 2010 roku Kowalczyk wywalczyła złoto, srebro i brąz, Małysz dorzucił dwa srebra, po brąz sensacyjnie pobiegła drużyna panczenistek i mieliśmy igrzyska jak z marzeń. Z 15. miejscem całej kadry. A cztery lata po Vancouver było jeszcze piękniej.

W dwa złota Stocha, złoto Kowalczyk i złoto panczenisty Zbigniewa Bródki trudno było uwierzyć. Cztery mistrzostwa olimpijskie wywalczyliśmy na jednych igrzyskach w Soczi, a wcześniej uzbieraliśmy dwa takie tytuły w całej historii naszych startów! W Soczi cieszyliśmy się jeszcze ze srebra drużyny łyżwiarek szybkich i z brązu łyżwiarzy. Oraz z 11. miejsce w klasyfikacji medalowej.

W ostatnich latach to na zimowych igrzyskach polska kadra wypadała lepiej niż na letnich. To w zimowych igrzyskach nasz kraj zajmował wyższe miejsca w klasyfikacjach medalowych.

Powtórka mile widziana

Dziś sytuacja naszego sportu zimowego jest taka, że chyba z radością przyjęlibyśmy powtórkę z Pjongczangu. W 2018 roku w Korei Polska wywalczyła dwa medale. Po złoto sięgnął wówczas Stoch, a po brąz drużyna skoczków.

Bardzo trudno będzie naszej kadrze osiągnąć w Pekinie takie wyniki, które dadzą 17. miejsce w klasyfikacji państw, czyli takie, jakie zajęliśmy pół roku temu na letnich igrzyskach olimpijskich w Tokio (tam zdobyliśmy 14 medali - 4 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych).

Skoki dały najwięcej. Teraz Stoch w rozsypce

Na miesiąc przed igrzyskami w Pekinie najmocniej martwimy się o formę naszych skoczków. To w skokach osiągnęliśmy historycznie najwięcej - 9 z 22 polskich medali zimowych igrzysk wywalczyliśmy w tej dyscyplinie.

Niestety, jesteśmy już prawie w połowie sportowej zimy 2021/2022 i w Pucharze Świata w skokach mamy tylko jedno podium - trzecie miejsce Stocha z Klingenthal, z połowy grudnia. Dziś Stoch jest w rozsypce. Po tym jak 3 stycznia odpadł w kwalifikacjach w Innsbrucku, wycofano go z 70. Turnieju Czterech Skoczni.

Polski biathlon istnieje tylko teoretycznie

Stoch ma przerwę od Pucharu Świata, a za chwilę starty po świątecznej przerwie wznowią biathloniści. Tu nie liczymy się kompletnie. Najlepsza z naszej kadry Monika Hojnisz-Staręga zajmowała tej zimy kolejno miejsca: 60., 49., 67., 35., 30., 35. i ostatniego startu nie ukończyła - zeszła z trasy, gdy była 43.

Jeśli chodzi o starty panów, to - niestety - odkąd karierę skończył Sikora, polski biathlon w wydaniu seniorskim (bo juniorzy rokują bardzo dobrze) istnieje tylko teoretycznie. Nie zmienia tego jeden dobry występ - 28. miejsce - Grzegorza Guzika. Lider kadry częściej kończy zawody pod koniec pierwszej setki. A nawet poza nią.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Maryna jak Polki z lat 80.

Lepsze starty polscy sportowcy notują w biegach narciarskich, w narciarstwie alpejskim i w snowboardzie. Ale z wyjątkiem Maryny Gąsienicy-Daniel nikt nie osiąga wyników uprawniających do marzenia, że w Pekinie sprawi medalową niespodziankę.

Nasza najlepsza alpejka w grudniu dwa razy ustanowiła nowy rekord życiowy w Pucharze Świata, zajmując szóste miejsca w slalomie gigancie w Courchevel. Szósta Maryna była także na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Cortinie d'Ampezzo. To najlepsze wyniki polskiej narciarki od lat 80. XX wieku, a więc od czasów sióstr Małgorzaty i Doroty Tlałek.

"Rośnie nam wspaniała generacja"

Mimo to trudno stawiać, że Gąsienica-Daniel wjedzie na olimpijskie podium. Stać ją na to, jest świetna. Ale nie zapominajmy, że jeszcze nigdy w najlepszej trójce nie była.

Takie doświadczenia krótko przed igrzyskami w Pekinie zdobyło nowe pokolenie naszych panczenistów. W grudniu Puchar Świata w Salt Lake City wygrała 25-letnia sprinterka Andżelika Wójcik. W listopadzie na PŚ w Stavanger na tym samym dystansie 500 m trzecie miejsca zajęli 24-letnia Kaja Ziomek i 22-letni Marek Kania.

Wówczas w Norwegii wygrała nasza drużyna sprinterska kobiet, a trzecie miejsce zajęła drużyna sprinterska mężczyzn (sprintów drużynowych nie ma w programie igrzysk). Natomiast tydzień wcześniej w Tomaszowie Mazowieckim trzecie miejsce w biegu masowym zajął mistrz Bródka, który z myślą o igrzyskach w Pekinie wznowił karierę.

- Rośnie nam wspaniała generacja, nie mam żadnych wątpliwości. Ziomek, Kania, Wójcik, Damian Żurek, Piotr Michalski: oni wszyscy, mają przed sobą jeszcze co najmniej jeden cykl olimpijski. I to w 2026 roku, a nie w 2022 powinni być w szczycie swoich karier. Co oczywiście nie znaczy, że teraz mają przegapiać szanse na sukcesy. Jeśli będą w stanie, niech zdobywają medale już w Pekinie. A mogą być w stanie - mówił nam wtedy Konrad Niedźwiedzki.

Multimedalistka Maliszewska liderką

Dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa szybkiego to brązowy medalista olimpijski z Soczi i szef naszej misji olimpijskiej na igrzyska w Pekinie.

Chwaląc swoich następców Niedźwiedzki nie zapomina o Natalii Maliszewskiej. Specjalistka od wyścigów na torze krótkim jest liderką naszej łyżwiarskiej kadry. Już bardzo utytułowaną - w ostatnich latach zdobyła m.in. srebrny medal MŚ oraz złoty i srebrny medal ME na 500 m.

- Na pewno głupotą byłoby twierdzenie, że mocną kandydatką do medalu w Pekinie nie jest Natalia. Skoro na trzech różnych Pucharach Świata zdobyła trzy medale na dwóch dystansach [złoto i srebro na 500 m, oraz brąz na 1000 m], to widać jak jest mocna. Natomiast naszą liderkę z short tracku goni mocna grupa łyżwiarzy z toru długiego. Na razie oni wszyscy dają tylko nadzieję na udane igrzyska. Ale trzymajmy się tej nadziei - uczciwie stawia sprawę Niedźwiedzki.

Nie powtórzyć Nagano 1998

Trzymajmy się nadziei, ale nie przesadzajmy z oczekiwaniami. Pekin 2022 to mogą być kolejne udane zimowe igrzyska dla Polski, ale może być i tak jak na igrzyskach Nagano 1998. Wówczas bardzo słabo wyglądały nasze skoki. Wtedy wielki kryzys przeżywał Adam Małysz, który rok wcześniej wygrał przedolimpijską próbę, a olimpijskie konkursy w Hakubie skończył na 51. i 52. miejscu.

24 lata temu największymi sukcesami Polski na igrzyskach były:

  • 5. miejsce Andrzeja Bachledy-Curusia w kombinacji alpejskiej
  • 5. miejsce sztafety biathlonistów
  • 6. miejsce biathlonistki Anny Stery w sprincie
  • 8. miejsce drużyny skoczków

Później już zawsze, na każdych igrzyskach, nasi sportowcy zdobywali medale. I oby tak było również między 4 a 20 lutego w Chinach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.