Sochowicz wrócił z Chin po fatalnym wypadku. "Kolano przeszło straszną mękę"

Łukasz Jachimiak
Mateusz Sochowicz, który z winy organizatorów miał groźny wypadek na próbie przedolimpijskiej w Pekinie, jest już w Polsce. Nasz saneczkarz tydzień temu przeszedł w Chinach operację kolana, a teraz zaczyna rehabilitację w Poznaniu. Za wszystko płacą ci, którzy zawinili.

Mateusz Sochowicz to 25-latek, który miał być liderem polskiej kadry saneczkarskiej na igrzyskach olimpijskich Pekin 2022. W poniedziałek 8 listopada trenował na olimpijskim torze w Yanqing i rozbił się o bramkę, która była zamknięta. Nie otworzył jej odpowiedzialny za to pracownik toru.

Sochowicz z impetem wpadł w barierę. I skończyło się to dla niego fatalnie - pęknięciem rzepki w lewym kolanie i bardzo głębokim rozcięciem prawej nogi, aż do piszczeli. Nasz saneczkarz przeszedł operację i w szpitalu w Chinach, który został przygotowany już do obsługi igrzysk.

Zobacz wideo Rewolucja w skokach narciarskich. Znikają z anten TVP

Po kilku dniach rekonwalescencji chińscy lekarze dali zgodę na transport lotniczy Sochowicza do Polski. Zawodnik przyleciał w poniedziałek. Noc spędził w hotelu w Warszawie, a we wtorek przeniósł się do Poznania, gdzie będzie rehabilitowany w klinice Rehasport.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

"Chińczycy zrobili tyle, ile było w ich mocy"

- Właśnie w tym momencie jestem transportowany do Poznania i od jutra zaczynam akcję z rehabilitacją - mówi nam Sochowicz.

- W podróży z Chin kolano przeszło straszną mękę. To była długa podróż, były zmiany ciśnień i pozycji: już nie wiedziałem, jak mam siedzieć, żeby było dobrze - dodaje.

Nie znaczy to, że w drodze do Polski Chińczycy wbrew obietnicom nie zapewnili naszemu saneczkarzowi dobrych warunków. - Pierwszy, długi lot, miałem w klasie biznes i podróżowałem na leżąco. Chińczycy z linii lotniczych Air China zrobili tyle, ile było w ich mocy. Później miałem trzy godziny przerwy na lotnisku w Mediolanie. I stamtąd leciałem do Warszawy LOT-em. Tu też załoga stanęła na wysokości zadania, nogę miałem na podwyższeniu, nie ma co narzekać. Tylko że po prostu dla mojego kolana to jest jeszcze za dużo - opowiada Sochowicz.

Olimpijskie marzenie wciąż mocne

Nie zapowiada się jednak, by kontuzjowany sportowiec miał w najbliższym czasie zwolnić. Już w Chinach Sochowicz wstawał z łóżka i robił drobne ćwiczenia z fizjoterapeutą kadry, Patrykiem Przerywaczem. A teraz w Poznaniu, w placówce, którą wybrał w porozumieniu z trenerem kadry Markiem Skowrońskim, zacznie właściwą rehabilitację pod okiem byłego fizjoterapeuty naszej reprezentacji, Łukasza Jaworskiego.

Praca nad kolanem i codzienne rozmowy z psychologiem (już w Chinach Sochowicz zaczął współpracować z Joanną Sajnog) mają pomóc saneczkarzowi szybko wrócić do pełnej sprawności. Za wszystko płacą Chińczycy. Polska strona w negocjacjach uzyskała to, czego się domagała.

- To jest załatwione i ja sobie tym nie zaprzątam głowy - mówi Sochowicz. Jego bardzo ambitnym celem i marzeniem jest start na igrzyskach w Pekinie, które zaczną się już 4 lutego. - Mam nadzieję, że może się uda. Będę próbował. Skorzystam ze wszystkiego, z czego będę mógł, spróbuję jakoś poukładać te klocki. Powrót na igrzyska to by było coś - mówił Sochowicz w niedawnej rozmowie ze Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.