Mateusz Sochowicz podczas próbnego ślizgu w miniony poniedziałek na olimpijskim torze w Yanqing uderzył z dużą prędkością w zamkniętą bramkę. Jak się potem okazało, powinna ona być otwarta przez jednego z pracowników toru. Sochowicz wylądował w szpitalu w Chinach i przeszedł operację. Polski saneczkarz ma pękniętą rzepkę w lewym kolanie i bardzo głębokie rozcięcie prawej nogi.
"Tu nie ma dyskusji, czyja jest wina. Nikt nie kwestionuje, że Chińczyków. Oni się do winy poczuwają. Stąd te wszystkie gesty na przeprosiny, czyli wysyłanie Mateuszowi do szpitala kwiatów, owoców i drobnych, olimpijskich upominków - mówił na łamach Sport.pl Janusz Tatera, sekretarz generalny Polskiego Związku Sportów Saneczkowych.
Międzynarodowa Federacja Saneczkarska (FIL) opublikowała oficjalny komunikat na stronie internetowej, w którym zabrała głos nt. wypadku Mateusza Sochowicza na olimpijskim torze w Yanqing. "Mateusz otrzymuje znakomitą opiekę medyczną w Szpitalu Uniwersyteckim w Yanqing. Jego wypadek był spowodowany błędem ludzkim. Wraz z operatorem toru postanowiliśmy wprowadzić dodatkowe środki bezpieczeństwa. Mateusz będzie mógł opuścić szpital w poniedziałek 15 listopada" - przekazał Christoph Schweiger, dyrektor wykonawczy FIL.
Mateusz Sochowicz w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem na łamach Sport.pl nie ukrywał złości z powodu zachowania organizatorów. "Cały czas dostaję kwiaty, maskotki i kosze z owocami. Miło, ale sprawności w nogach na ten moment mi to nie zwróci. Chyba wysyłają mi to miejscowi organizatorzy. Trener (Marek Skowroński) i fizjoterapeuta (Patryk Przerywacz) przekazali mi informację, że ma mnie zawieźć wyczarterowany samolot, w którym będę leżał. Powrót na igrzyska to by było coś" - przyznał.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Janusz Tatera, sekreterarz generalny Polskiego Związku Sportów Saneczkowych powiedział na łamach Sport.pl, że federacja prowadzi negocjacje z Chinami i liczy na to, że druga strona pokryje wszystkie koszty leczenia Mateusza Sochowicza. Na miejscu federację wspiera też Jakub Wysocki, kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Pekinie. "Stanowisko nasze i FIL-u jest jednoznaczne: Komitet organizacyjny igrzysk w Pekinie jest zobowiązany do pokrycia wszystkich kosztów. Chińczycy zauważają, że mamy odszkodowanie od ubezpieczyciela. I to prawda. Mamy, dobre i odpowiednie. Ale to oni zawinili i oni muszą wszystkie koszty pokryć" - powiedział Tatera.