Polska olimpijka była w śpiączce. Teraz schudła 14 kilogramów. "Nie jestem maszyną"

Karolina Riemen-Żerebecka rok temu zakończyła karierę. Od tego czasu mocno schudła, a sama tłumaczy: Jestem kobietą - delikatną, a nie maszyną do trenowania. Nikt mi nie pomagał.

Karolina Riemen-Żerebecka dwukrotnie reprezentowała nasz kraj na zimowych igrzyskach olimpijskich w narciarstwie dowolnym w konkurencji skicross: w Vancouver w 2010 roku i w Soczi cztery lata później. Miała także startować na igrzyskach w Pjongczangu, ale tuż przed zawodami olimpijskimi doznała kontuzji. Z powodu licznych urazów w zeszłym roku zdecydowała się zakończyć karierę. - Dla kogoś, kto jeździ na nartach od trzeciego roku życia i niewiele krócej trenuje profesjonalnie, jest to katastrofa - pisała wtedy Riemen-Żerebecka na Facebooku. Chciała bardziej zadbać o siebie. Trzy lata temu po jednym z wypadków była w stanie śpiączki farmakologicznej.

Zobacz wideo Karolina Riemen-Żerebecka: Jak to jest wyrwać się śmierci? To już mój drugi raz

Na sportowej emeryturze 31-latka schudła już 14 kg. - Większość mówi, że to źle, że źle wyglądam, że niezdrowo, ale ja tak naprawdę czuję się w swojej skórze najlepiej w życiu - napisała była zawodniczka na Instagramie, dodając swoje zdjęcie w stroju kąpielowym.

 

"W tej kwestii nikt mi nie pomagał"

W dalszej części wpisu wskazuje, że po zakończeniu kariery z wieloma sprawami została sama. - Nie potrzebuję już bardzo mocnych i wytrzymałych mięśni ani "masy, żeby jechało...". Jestem kobietą - delikatną, a nie maszyną do trenowania, wygrywania i znoszenia potężnych przeciążeń. Zbilansowana przepyszna dieta, delikatne treningi i motywacja, z którą pozostałam sama sobie. Bo w tej kwestii nie pomagał mi nikt - dodała Riemen-Żerebecka.

W Soczi na igrzyskach zajęła 15. miejsce, a cztery lata wcześniej w Vancouver była lokatę niżej. Jej największy sukces to szóste miejsce na mistrzostwach świata w Deer Valley w 2011 roku. Dwa razy była na podium zawodów Pucharu Świata. Zajęła trzecie miejsce w Are w 2013 roku i drugie w Arosa w 2016 roku.

Przeczytaj też:

Więcej o: